sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 4


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Nadszedł dzień urodzin Lily. Od samego rana jestem na nogach. Wstałam o godzinie 10 i ubrałam się. Zjadłam śniadanie w postaci owsianki i pojechałam do kosmetyczki, która ma mi zrobić paznokcie i makijaż. Kosmetyczka zrobiła mi zwykłe czarne paznokcie z małymi diamencikami. Dzisiaj postanowiłam na mocniejszy makijaż niż zwykle. Usta pomalowała mi na ciemny bordowy, oczy podkreśliła eyelinerem, rzęsy pociągnęła czarnym tuszem i podkreśliła moje kości policzkowe brązem. Teraz tylko czas na fryzjera.
Tam umyto i wysuszono mi włosy a potem je wyprostowali. Włosy miałam rozpuszczone, ale przełożone na lewe ramię. Zapłaciłam i pojechałam szybko do domu.
Żeby nie zniszczyć ani włosów ani makijażu szybko się ubrałam. Usta jeszcze raz poprawiłam i spryskałam się moimi ulubionymi perfumami od Diora. Wzięłam torebkę i poszłam do samochodu.
Po drodze miałam jeszcze zabrać Alice.
-Hej! Wyglądasz bosko!-powiedziała uśmiechnięta na mój widok. Ale sama gorzej nie wyglądała.
-A ty? Cudna sukienka!-dalej rozmawiałyśmy o tym ile będzie osób i jak Lily się postara. Oczywiście przyjechałyśmy szybciej żeby jej jeszcze pomóc.
Weszłyśmy do domu jej rodziców i zobaczyłyśmy już gotową Lily.
-Cześć dziewczyny! Chodźcie tu!-krzyknęła do nas o mało co nie spadając z drabiny. Dobrze, że chociaż nie miała ubranych szpilek tylko była na bosaka.
-W czym mamy ci pomóc?-spytałam.
-Ty Sel będziesz wieszać napis przed drzwiami a Alice, ty rozłożysz jedzenia i napoje. A jak skończysz to przygotujesz głośniki, leżą przy drzwiach.-mrugnęła do nas okiem i dalej wieszała balony i inne ozdoby. Ściągnęła szpilki i poszłam zawieszać napis 21st BirthDay Lily!
Zajęło mi to około godziny potem poszłam pomagać układać stoły. Kiedy już wszystko było gotowe, zaczęli schodzić się już pierwsi goście.
Razem z Alice nalewałyśmy do szklanek napojów kiedy do kuchni weszła Lily z Marcem.
-Cześć Marc!-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Witaj Sel! Chyba wyładniałaś.-powiedział żartobliwie na co przyjaciółka walnęła go w ramię.
-Hej Marc!-powiedziała Alice i dała mi całusa w policzek na przywitanie.
-Hej Alice!-potem Lily poszła witać nowych gości a my rozmawiałyśmy z jej chłopakiem.

(...)

Kiedy już byli wszyscy oprócz kuzyna Lily i jego zespołu.
Kiedy rozmawiałam z jakimiś moimi koleżankami z uniwersytetu, podeszła do mnie moja przyjaciółka z piątką chłopaków.
-Sel, chcę ci kogoś przedstawić.-powiedziała a zza jej pleców wyszli przystojni chłopcy ubrani w rurki.-To jest One Direction. Harry, Louis, Liam, Niall i Zayn.
-Miło mi was poznać.-powiedziałam szeroko się uśmiechając do każdego.
-Nam również.-powiedział chyba Louis jak dobrze zapamiętałam.
-Usiądźmy może to pogadamy.-zaproponowała Alice na co wszyscy przystaliśmy. Zajęliśmy całe dwie kanapy.
-Więc czym się na co dzień zajmujesz?-spytał Liam.
-Studiuje.-powiedziała za mnie Lily.
-Tak, studiuje modeling i pomagam bratu w sklepie muzycznym.
-Fajnie.-uśmiechnął się Zayn. Potem wszyscy rozeszliśmy się w inne strony. Razem z Al poszłam tańczyć między innych. Chłopcy poszli po drinki a Lily tańczyła z Marciem.

*perspektywa Harry'ego*
Stałem z drinkiem w ręku oparty o ścianę i patrzyłem się na nią.
-Spodobała ci się.-nie powiedział a stwierdził Lou. Ale jak można zakochać się w dziewczynie, którą się poznało niecałą godzinę temu.
-Ładna jest. Ale nie zakochałem się.
-Czemu z nią nie zatańczysz?-spytał również patrząc się na nią. Chyba wiedziała, że się na nią patrzymy bo się do nas szeroko uśmiechnęła. Te jej śnieżne zęby.
-Nie wiem.-odpowiedziałem dopijając drinka i odkładając szklankę.
-Idź.-popchnął mnie w jej stronę. Już zmierzałem w jej kierunku kiedy nagle zniknęła mi z oczu. Zauważyłem ją jak szła do jakiegoś pokoju z telefonem przy uchu. Postanowiłem odpuścić.

(...)

Kiedy szukałem łazienki, w jednym z pokojów usłyszałam płacz i krzyk. Szybko podszedłem i lekko uchyliłem drzwi. Zobaczyłem tam Selenę, która dalej rozmawiała. Ale nie była teraz szczęśliwa, z jej oczu wylatywały łzy i była zdenerwowana.
-Nie możesz zamknąć sklepu!-krzyknęła do kogoś.-Znajdę pieniądze żeby spłacić długi Luke, proszę. Mama nigdy by tego nie zrobiła...jak?nie będę na pewno tańczyć w klubie nocnym. Proszę...Luke!-krzyknęła i szybko wyszła z pokoju wpadając przy okazji na mnie.
-Przepraszam.-powiedziała chowając swoje łzy.-Słyszałeś?-spytała patrząc mi w oczy.
-Tak...mogę ci pomóc.
-Nie. Nie chcę nikogo pomocy. Chcę sama na to zapracować. Obiecałam. Przepraszam, ale muszę iść.-powiedziała i chciała mnie minąć, ale ją zatrzymałem łapiąc za ramiona.
-Możemy porozmawiać?-spytałem.
-Tak, ale nie tutaj. Chodźmy na podwórko.-powiedziałam. Na polu było strasznie ciemno, lecz oświetlał nas księżyc i lampiony porozwieszane dookoła. Usiedliśmy w altance. Zauważyłem na jej ramionach gęsią skórkę więc ściągnąłem swoją marynarkę i założyłem jej na ręce.
-Nie jest mi zimno.
-Właśnie widzę.-powiedziałem.

*perspektywa Seleny*
W powietrzu unosił się mocny zapach jego Calvina Kleina.
-O co chodzi z tymi pieniędzmi?-spytał wreszcie przerywając ciszę między nami.
-Jak już wspominałam, moja mama miała kiedyś sklep muzyczny jeden z największych w Wielkiej Brytanii. Ale zginęła w wypadku samochodowym więc przepisała go na mojego brata. Ale sklep popadł w długi i nie mamy jak opłacić prądu. Ledwie starcza nam na nasze mieszkania i na moje studia. Znaczy moje studia opłaca ojciec i moje mieszkanie, ale mojego brata nie. Nie odzywają się do siebie od kiedy mój brat wziął mnie do siebie do Londynu, wtedy miałam 16 lat mój ojciec wściekł się. Ostatni raz byli na jego ślubie.
-A masz jakiś pomysł na znalezienie pieniędzy?-spytał.
-Nie...-odpowiedziałam podkurczając nogi pod brodę.
-Dasz radę. Jesteś silna, widzę to.-powiedział.
-Dziękuję ci.-powiedziałam.
-Zrobimy sobie zdjęcie?-spytał na co się zgodziłam. Pierw jedno zdjęcie nie wyszło, bo zamknęłam oczy ale już drugie wyszło.
Kiedy usłyszeliśmy śpiewanie Happy Birthday, postanowiliśmy wrócić do środka. Miałam zostać na noc razem z chłopakami więc kiedy już wszyscy goście wyszli rozeszliśmy się do swoich pokoi.


•przeczytałeś/aś to skomentuj•

Dziękuję bamboostick z urstyle.pl za wypożyczenie mi swoich stylizacji.
Przepraszam również, że nie dodałam rozdziału w czwartek, ale niektórzy z was jak przeczytali na 18, że musiałam załatwić swoje sprawy prywatne. Ale nadrobię to jeszcze jednym dodatkowym dniem bo zaczęłam ferie więc mam więcej wolnego czasu. :*

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 3


                       CZYTASZ=KOMENTUJESZ       

Jest godzina 17, zaraz przyjdą dziewczyny. Filmy gotowe, jedzenie też i kanapa rozłożona. Przydałoby się jeszcze przebrać. Poszłam szybko do sypialni i zaczęłam szukać jakiejś fajnej piżamy, w której mogłabym spać. Aż znalazłam cudny kombinezon z takimi fajnymi uszkami jak królik.
Wzięłam swojego laptopa i poszłam z nim do salonu. Usłyszałam dzwonek do drzwi i cichy śmiech dziewczyn. Poszłam otworzył.
-Hejka!-powiedziały wesołe i wręczyły mi butelki wina i dużo słodyczy.
-Dzięki, wchodźcie i do salonu.-pokierowałam je a sama poszłam odstawić wina, ale zabierając jedno i 3 kieliszki do salonu. Kiedy już one się przebrały, rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie i zaczęłyśmy pierw od Crazy, Stupid Love. Powiem tak, Emma Stone wyszła świetnie! Potem oczywiście jak na każdym babskim wieczorku są plotki o chłopakach.
-A właśnie! Za dwa dni są twoje urodziny co planujesz robić wtedy?-spytała Alice.
-Mam zamiar robić imprezę w domu po moich rodzicach. Pamiętasz Sel? Ten taki duży.-spytała.
-Tak. Ślicznie tam jest. A kogo zapraszasz?-spytałam.
-Was, mojego kuzyna z jego zespołem i znajomych z uniwersytetu no i Marca.
-Aha. A właśnie, jak wygląda twój kuzyn?-zapytała Lily Alice. Z drugiej strony też mnie ciekawiło czy ten Harry okaże się tym chłopakiem, o którym myślę.
-Daj laptopa.-poprosiła na co podałam jej sprzęt. Szybko swoimi pomalowanymi na wyrazisty czerwień paznokciami wpisała imię i nazwisko kuzyna i wyskoczyło masę jego zdjęć.-Proszę.-wskazała na jedno ze zdjęć.

-I co o nim myślicie?-zapytała Lily uśmiechając się szeroko.
-Ładny.-powiedziała Alice na co wszystkie odpowiedziałyśmy jej śmiechem.-Ale dobra dokończmy oglądać bo czas płynie.-i tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy. 

(...)

Następnego dnia obudziłam się z bólem pleców i szyi, ale co się dziwić jak we trójkę spałyśmy na sobie rozwalone. Oczywiście ja wylądowałam na podłodze, bo jakże inaczej! Wstałam poprawiając komputer, który by zapewne zaraz spadł. Przeczesałam włosy ręką i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. 
Dzisiaj akurat nie mamy lekcji z Alice, ale Lily ma na popołudnia więc mogę sobie poleniuchować, ale najprawdopodobniej razem z Alice pójdziemy do galerii kupić jakiś prezent Lily.
-Hej...-powiedziała Al przecierając oczy.
-Jak tam? Jak się spało?-spytałam podając jej pod nos talerz tostów i kubek z herbatą.
-W miarę. Ale masz twardą kanapę.-no dzięki!
-Dziękuję.-odpowiedziałam jej uśmiechając się sztucznie. Do kuchni weszła dziwnie radosna Lily.-Co ci jest?-spytałam.
-Marc jest w Londynie! Harry też z chłopakami i przyjdą na moje urodziny!-powiedziała i zaczęła piszczeć na co Alice zmroziła ją wzrokiem.-Sorry...
-To super! Jedziesz na zajęcia czy do niego?
-Na zajęcia, ale wyjdę po dwóch lekcjach i do niego jadę.-i zakończyła się nasza rozmowa poranna. Pożegnałam się z Lily i razem z Alice postanowiłyśmy się doprowadzić do porządku. 
Ja poszłam do łazienki w mojej sypialni a ona w holu. 
Umyłam włosy i je lekko pofalowałam. Usta pomalowałam na lekki róż i podkręciłam rzęsy i byłam gotowa. Ubrałam się i poszłam do Al, która już siedziała w kuchni.
-Chodźmy.-zamknęłam mieszkanie i moim samochodem pojechałyśmy do Harrods. Odwiedziłyśmy Chanel, Zarę, Primark, New Look, Tommy Hilfigera. W TH kupiłam sobie płaszcz i buty a w Chanel sukienkę na imprezę Lily. Alice w TH kupiła sobie jeansy i koszulę a w Zarze buty i sukienkę na imprezę. Ale dalej nie miałyśmy prezentu dla naszej przyjaciółki. Weszłyśmy do Mac'a i kupiłam sobie nową szminkę bo stara mis się już łamie. 
Aż wreszcie na wystawie Prady ujrzałam cudowną sukienkę najnowszej kolekcji. Powiedziałam Al żeby chwilkę poczekała bo muszę kupić tą sukienkę.
Wzięłam rozmiar Lily i od razu ją kupiłam. Zakochałam się w niej i nawet myślałam czy sobie takiej samej nie kupić, ale jednak nie, bo będą nowsze i wtedy sobie kupię.
-Mam już dla niej prezent.-powiedziałam.
-Ja też tylko musimy pójść do Swarovski'ego. Widziałam tam super zegarek!-powiedziała z ekscytacją w oczach. 
Al kupiła zegarek gdzie wygrawerowali jej napis na pasku Always Remember...

Al wróciła do siebie a ja pojechałam jeszcze do sklepu zrobić zakupy bo w mojej lodówce już pusto po wczorajszej zabawie.
Kiedy stałam przy dziale z jogurtami poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyjęłam telefon i odebrałam nieznany mi numer.
-Halo?
-Dzień dobry czy rozmawiam z panną Seleną Gomez?-odezwał się jakiś damski głos w telefonie.
-Tak. A z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Z tej strony Mercedes Flayl, jestem główną redaktorką i fotografką gazety Glamour. 
-Ahh! Dzień dobry pani! 
-Słuchaj, dostałaś pana Scootera wizytówkę prawda?
-Tak.-odparłam.
-Czy mogłabyś dzisiaj przyjechać na ten adres? Zrobiłybyśmy dzisiaj sesję.

(...)

Było super na sesji! Mam taką cichą nadzieję, że zdam egzamin na pozytywną ocenę. ;)




•przeczytałeś/aś to skomentuj•



                                                 




piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 2

Powoli dobiegała godzina imprezy a ja jeszcze nie byłam gotowa. A za pół godziny przychodzi Lily. Przeszukałam całą szafę i nic dalej nie znalazłam.
Siedziałam zmarnowana na podłodze aż usłyszałam dzwonek do drzwi.
Szybko poszłam otworzyć i zza nich wyłoniła się piękna Lily.
-Ale wyglądasz! Wow!-powiedziałam kiedy się okręciła.
-A ty gdzie masz sukienkę?!-zapytała kładąc teatralnie rękę na biodro.
-Nie mam się w co ubrać.-powiedziałam.
-Idziemy.-wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do mojej sypialni. Ja usiadłam na łóżku w samej bieliźnie a Lily zaczęła przegrzebywać moją szafę.-Mam!-krzyknęła wręczając mi wieszaki ubrań.
Ubrałam sukienkę, która była przepiękna! Trochę elegancji trochę sportu razem. Ubrałam szpilki i włosy wyprostowałam i mogłyśmy wychodzić.
Jechałyśmy taksówką, bo jeśli trochę byśmy wypiły to wrócimy autem.
Zapłaciłam kierowcy i weszłyśmy do klubu. Od wejścia czuć było zapach alkoholu i głośnej muzyki.
Poszłyśmy do batu po drinki i usiadłyśmy na jednej z loży.
-Więc co się dzieje?-spytałam.-Cały czas chodzisz smutna.
-Cały czas nie ma Marca. Jest w trasie bo robi sesje. Tęsknie za nim.-powiedziała smutna.
-Nie martw się! Przecież możesz u mnie mieszkać!
-Dziękuję ci, że jesteś-przytuliła mnie mocno.-A u ciebie?-spytała.-Dalej nie znalazłaś sposobu na uzbieranie pieniędzy?
-Niestety nie... . Ale mam nadzieje, że znajdzie się jakiś pomysł.-powiedziałam.
-Ale wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-poklepała mnie po przyjacielsku po ramieniu.


Następnego ranka obudziłam się w moim łóżku nawet nie bolała mnie tak bardzo głowa bo mało wypiłam wczoraj. Musiałam niestety wstawać bo muszę iść na zajęcia. Ubrałam się i poszłam sobie zrobić shake'a bananowego i tabletki na ból głowy.
Kiedy już ból przeszedł wzięłam torebkę i pojechałam na uniwersytet.
-Hej Sel!-powiedziała Lily łapiąc mnie na korytarzu.
-Cześć Lily, jak tam po imprezie?-spytałam.
-Ughh! Tak mnie głowa boli, że wybuchnę!-krzyknęła na co się zaśmiałam.
-Dobra chodź na zajęcia.-każda poszła w swoją stronę. Ja poszłam do sali 3b a Lily do 10h. Teraz mam lekcje z panem Scooter'em.
-Dzień dobry!-krzyknął swoim donośnym głosem.-Dzisiaj dam wam projekty, które każdy z was ma wykonać, albo obleje egzamin z tego przedmiotu. Więc tak, dam każdemu karteczkę z napisem gazety lub sesji. Waszym zadaniem jest zrobienie jak najlepiej sesji. Będę to oceniał więc się przyłóżcie. A teraz lekcja...

(...)

-Dziękuję możecie wyjść.-powiedział profesor Scooter. Spakowałam notatniki i już chciałam wychodzić, lecz mężczyzna mnie zatrzymał.-Selena, możesz pozwolić na chwilkę?-spytał.
-Tak, oczywiście.
-Dałem ci najlepszą gazetę a mianowicie Glamour. Wiem, że masz ambicje i potencjał i jesteś moją ulubioną uczennicą. Nie zwiedź mnie.
-Nie zawiodę pana.-powiedziałam i się z nim pożegnałam. Wyszłam z klasy i poszłam do kawiarni mieszczącej się w uniwersytecie. Tam spotkałam Alice, która ze mną chodzi na zajęcia, więc przysiadłam się do niej.
-Hej Alice!-uśmiechnęłam się.
-Hej Sel. Jak tam? Co myślisz o tym projekcie?
-Spoko jest. Możemy jakoś zobaczyć jak to wszystko działa.-powiedziałam i wzięłam sobie szarlotkę i ciepłą herbatę miętową.
-Ja też! Mam sesję na jakąś okładkę książki czy magazynu. Może to słabo, ale to już coś. A ty? Gdzie masz?-zapytała ciekawa.
-Jakąś gazetę, ale nazwy już nie pamiętam. A właśnie! Chciałabyś wpaść do mnie razem z Lily na babski wieczór?-spytałam.
-Jasne! Czemu nie! O której i gdzie?
-Na Oxford Street 6 apartament 5c. Na 18. Dobra ja idę bo muszę wracać, do zobaczenia.-pomachałam jej i szybko pobiegłam do samochodu i do domu. Napisałam tylko Lily wiadomość o wieczorku.



Przepraszam, że taki krótki, ale obiecuję że następne będą dłuższe.
Uwaga! Rozdziały pojawiać się będą w niedziele i czwartki! 

•przeczytałaś/eś skomentuj•

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 1

-Hej Lily? Co tam?-spytałam przekładając telefon między uchem a ramieniem, w tym samym czasie próbując założyć jeansy.
-Dobrze. Co dzisiaj będziesz robić?-spytała.
-Jadę pomóc Lukowi w sklepie. A ty?
-Nic nie mam ciekawego do roboty. Marc jest dalej w trasie a szkoły nie ma na razie więc nic nie robię.
-Może wyskoczymy dzisiaj na małą imprezę?-spytałam z ulgą kiedy wreszcie zapięłam jedną ręką guzik. Ubrałam na siebie biały sweter i na to szary płaszcz, bo jednak pogoda w Londynie nie jest zbytnio ciepła.
-Możemy. Przyjadę do ciebie o 17 i się przygotujemy. Papa.-rozłączyła się. Telefon schowałam do kieszeni i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Kiedy już byłam najedzona wzięłam kluczyki od swojego samochodu i zamknęłam mieszkanie i pojechałam do sklepu.
Kiedy weszłam przez drzwi wejściowe,  które były zamknięte więc musiałam je otworzyć. Przy kasie stał Luke ze spuszczoną głową.
-Czemu jeszcze zamknięte?-spytałam podchodząc do niego bliżej. Podniósł głowę i wtedy zobaczyłam, że płakał.-Co jest?-wtedy ujrzałam kupę papierów z banku.
-Musimy zamknąć sklep. Nie mamy pieniędzy na jego utrzymanie. Dobrze, że chociaż starcza nam na twoje studia i na nasze mieszkania.-powiedział.
-Nie możesz. Co z mamą? Przecież to to o czym zawsze pragnęła. Chcesz zniszczyć jej marzenia?
-Nie mamy wyboru. Bank dał nam miesiąc na wpłacenie pieniędzy. Inaczej zabiorą nam go.
-Ile trzeba?-spytałam twardo.
-500.-powiedział cicho.
-Tysięcy?!-krzyknęłam zdziwiona.
-Tak...
-A ojciec nie da?-spytałam.
-Myślisz, że ma taką kasę?-spytał z drwiną.
-A nie ma?
-Może i ma. Ale nam nie da. Wyprowadziliśmy się kiedy miałaś 16 lat więc nie da.
-Znajdę sposób na znalezienie pieniędzy.-powiedziałam i wyszłam szybko. Postanowiłam pojechać do Lily.

-Więc potrzebujesz kasy?-spytała na co ja pokiwałam głową.-Mogę ci przecież trochę pożyczyć.
-Nie chcę od nikogo kasy. Chcę sama jakoś pomóc.
-Obyś...-powiedziała cicho.-Ale teraz chodźmy na spacer i na kawę do Starbucksa!-uśmiechnęła się szeroko co odwzajemniłam lekko. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy.
Szłyśmy rozmawiając o naszym życiu i o świecie.
W Starbucksie wzięłam sobie swoją ulubioną kawę bananową Frappe. Na wiosnę akurat pasuje.
-Więc co zamierzasz dalej robić?-spytała kiedy usiadłyśmy na ławce w naszym ulubionym parku.
-Muszę znaleźć sposób aby wziąć te pieniądze. -powiedziałam. Kiedy tak rozmawiałyśmy podeszła do nas jakaś kobieta z aparatem w ręku.
-Dzień dobry. Nazywam się Jessica Marley, myślę,  że nie przeszkadzam, ale chciałabym się ciebie-powiedziała wskazując na mnie-spytać czy mogłabym ci zrobić zdjęcie.-powiedziała a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Emmm a po co?-głupia ja.
-Przepraszam najmocniej! Jestem fotografką w gazecie Vogue. Poszukuję nowej twarzy na sesję do Teen Vouge'a. Zachwyciła mnie twoja uroda. Jesteś taka naturalna i to sprawia, że jesteś piękna. To jak?
-Jasne.-uśmiechnęłam się i wstałam.
-Stań tutaj i rób co chcesz. Zapomnij, że mam aparat, dobrze?-pokiwałam głową. Stanęłam zakładając ręce na piersi i patrząc się przed siebie.
-Super! Dziękuję cie! Będziesz możliwe nową twarzą Vouge'a!-krzyknęła zachwycona.-Tutaj masz moją wizytówkę jakby co.-mrugnęła do mnie okiem i pobiegła w drugą stronę.
-Nie wierzę co właśnie się stało.-powiedziałam do Lily, która cieszyła się.
-Uwierz mi, ja też.-skomentowała.


Hejka kochani! Zaczynam prowadzić drugiego bloga. Pierwszy to be-my-eighteen.blogspot.com
Początek jest nudny, ale rozkręci się akcja ;)

•przeczytałeś/aś to zostaw komentarz•