niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 3


                       CZYTASZ=KOMENTUJESZ       

Jest godzina 17, zaraz przyjdą dziewczyny. Filmy gotowe, jedzenie też i kanapa rozłożona. Przydałoby się jeszcze przebrać. Poszłam szybko do sypialni i zaczęłam szukać jakiejś fajnej piżamy, w której mogłabym spać. Aż znalazłam cudny kombinezon z takimi fajnymi uszkami jak królik.
Wzięłam swojego laptopa i poszłam z nim do salonu. Usłyszałam dzwonek do drzwi i cichy śmiech dziewczyn. Poszłam otworzył.
-Hejka!-powiedziały wesołe i wręczyły mi butelki wina i dużo słodyczy.
-Dzięki, wchodźcie i do salonu.-pokierowałam je a sama poszłam odstawić wina, ale zabierając jedno i 3 kieliszki do salonu. Kiedy już one się przebrały, rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie i zaczęłyśmy pierw od Crazy, Stupid Love. Powiem tak, Emma Stone wyszła świetnie! Potem oczywiście jak na każdym babskim wieczorku są plotki o chłopakach.
-A właśnie! Za dwa dni są twoje urodziny co planujesz robić wtedy?-spytała Alice.
-Mam zamiar robić imprezę w domu po moich rodzicach. Pamiętasz Sel? Ten taki duży.-spytała.
-Tak. Ślicznie tam jest. A kogo zapraszasz?-spytałam.
-Was, mojego kuzyna z jego zespołem i znajomych z uniwersytetu no i Marca.
-Aha. A właśnie, jak wygląda twój kuzyn?-zapytała Lily Alice. Z drugiej strony też mnie ciekawiło czy ten Harry okaże się tym chłopakiem, o którym myślę.
-Daj laptopa.-poprosiła na co podałam jej sprzęt. Szybko swoimi pomalowanymi na wyrazisty czerwień paznokciami wpisała imię i nazwisko kuzyna i wyskoczyło masę jego zdjęć.-Proszę.-wskazała na jedno ze zdjęć.

-I co o nim myślicie?-zapytała Lily uśmiechając się szeroko.
-Ładny.-powiedziała Alice na co wszystkie odpowiedziałyśmy jej śmiechem.-Ale dobra dokończmy oglądać bo czas płynie.-i tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy. 

(...)

Następnego dnia obudziłam się z bólem pleców i szyi, ale co się dziwić jak we trójkę spałyśmy na sobie rozwalone. Oczywiście ja wylądowałam na podłodze, bo jakże inaczej! Wstałam poprawiając komputer, który by zapewne zaraz spadł. Przeczesałam włosy ręką i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. 
Dzisiaj akurat nie mamy lekcji z Alice, ale Lily ma na popołudnia więc mogę sobie poleniuchować, ale najprawdopodobniej razem z Alice pójdziemy do galerii kupić jakiś prezent Lily.
-Hej...-powiedziała Al przecierając oczy.
-Jak tam? Jak się spało?-spytałam podając jej pod nos talerz tostów i kubek z herbatą.
-W miarę. Ale masz twardą kanapę.-no dzięki!
-Dziękuję.-odpowiedziałam jej uśmiechając się sztucznie. Do kuchni weszła dziwnie radosna Lily.-Co ci jest?-spytałam.
-Marc jest w Londynie! Harry też z chłopakami i przyjdą na moje urodziny!-powiedziała i zaczęła piszczeć na co Alice zmroziła ją wzrokiem.-Sorry...
-To super! Jedziesz na zajęcia czy do niego?
-Na zajęcia, ale wyjdę po dwóch lekcjach i do niego jadę.-i zakończyła się nasza rozmowa poranna. Pożegnałam się z Lily i razem z Alice postanowiłyśmy się doprowadzić do porządku. 
Ja poszłam do łazienki w mojej sypialni a ona w holu. 
Umyłam włosy i je lekko pofalowałam. Usta pomalowałam na lekki róż i podkręciłam rzęsy i byłam gotowa. Ubrałam się i poszłam do Al, która już siedziała w kuchni.
-Chodźmy.-zamknęłam mieszkanie i moim samochodem pojechałyśmy do Harrods. Odwiedziłyśmy Chanel, Zarę, Primark, New Look, Tommy Hilfigera. W TH kupiłam sobie płaszcz i buty a w Chanel sukienkę na imprezę Lily. Alice w TH kupiła sobie jeansy i koszulę a w Zarze buty i sukienkę na imprezę. Ale dalej nie miałyśmy prezentu dla naszej przyjaciółki. Weszłyśmy do Mac'a i kupiłam sobie nową szminkę bo stara mis się już łamie. 
Aż wreszcie na wystawie Prady ujrzałam cudowną sukienkę najnowszej kolekcji. Powiedziałam Al żeby chwilkę poczekała bo muszę kupić tą sukienkę.
Wzięłam rozmiar Lily i od razu ją kupiłam. Zakochałam się w niej i nawet myślałam czy sobie takiej samej nie kupić, ale jednak nie, bo będą nowsze i wtedy sobie kupię.
-Mam już dla niej prezent.-powiedziałam.
-Ja też tylko musimy pójść do Swarovski'ego. Widziałam tam super zegarek!-powiedziała z ekscytacją w oczach. 
Al kupiła zegarek gdzie wygrawerowali jej napis na pasku Always Remember...

Al wróciła do siebie a ja pojechałam jeszcze do sklepu zrobić zakupy bo w mojej lodówce już pusto po wczorajszej zabawie.
Kiedy stałam przy dziale z jogurtami poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyjęłam telefon i odebrałam nieznany mi numer.
-Halo?
-Dzień dobry czy rozmawiam z panną Seleną Gomez?-odezwał się jakiś damski głos w telefonie.
-Tak. A z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Z tej strony Mercedes Flayl, jestem główną redaktorką i fotografką gazety Glamour. 
-Ahh! Dzień dobry pani! 
-Słuchaj, dostałaś pana Scootera wizytówkę prawda?
-Tak.-odparłam.
-Czy mogłabyś dzisiaj przyjechać na ten adres? Zrobiłybyśmy dzisiaj sesję.

(...)

Było super na sesji! Mam taką cichą nadzieję, że zdam egzamin na pozytywną ocenę. ;)




•przeczytałeś/aś to skomentuj•



                                                 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz