czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 8


CZYTASZ= KOMENTUJESZ

W trakcie lotu musiałam napisać Luke'owi, że wreszcie jesteśmy wolni od długów.

'Mam pieniądze na spłatę długów. Prześlę ci na konto sklepu Xx Sel.'

-Cieszę się, że dałaś radę i zdobyłaś te pieniądze.-powiedział uśmiechnięty Harry-Ale powiedz, jak je zdobyłaś?-spytał.
-Poczekaj. Zobaczysz może zaraz.-powiedziałam.
-Przepraszam.-powiedziałam do stewardessy.-Czy mają państwo nowego Teen Vogue'a?-spytałam.
-Oczywiście. Zaraz dam pani.-i odeszłam. Podała mi ją a ja ujrzałam siebie na okładce.
-Wyglądasz pięknie!-powiedział.
-Dziękuję. Wreszcie pomogę bratu ocalić nasz sklep.
-Wiesz, że mogłem ci pomóc?
-Wiem. Ale nie chciałam nikogo pomocy. Zawsze dam sama sobie radę.-powiedziałam pewna siebie.
-Jesteś chyba wyjątkowa, bo do Teen Vogue'a nie przyjmują byle kogo. I to na okładkę.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na śpiącą Emily i poszłam w jej ślady. 

*perspektywa Harry'ego*
Kiedy zasnęła zacząłem czytać artykuł o niej. Ale jedyny przyciągnął moją uwagę.
-Co czytasz?-usłyszałem przy uchu głos dziewczyny. Szybko zamknąłem gazetę.
-Nic. Tak tylko przeglądam.-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.-Zaraz lądujemy. Obudź Emily.
-Polubiła cię.-uśmiechnęła się lekko.
-Cieszę się.-powiedziałem. Wylądowaliśmy, wzięliśmy wszystkie nasze walizki i pojechaliśmy taksówką pod hotel Le Bristol. 

*perspektywa Seleny*
-Dzień dobry. Nazwisko Styles. Miałem rezerwację na dwa apartamenty na 5 dni.
-Przykro mi, ale mamy tylko jeden. Bardzo przepraszamy.-powiedziała lekko przestraszona kobieta tym kto przed nią stoi.
-Ale jak to?!-podniósł głos i chyba lekko się zdenerwował. Pogłaskałam go po ramieniu w ceku uspokojenia się, ale to nic nie dało.
-Możemy panu w zamian za to zapewnić całodobową ochronę. Oczywiście oddamy koszt.
-Harry, przecież mi nie przeszkadza jeden apartament.-powiedziałam cicho do niego.
-Ale mi tak!-powiedział.
-Proszę. Więcej się to nie powtórzy.-powiedziała szybko i uciekła. Razem z nim poszliśmy do windy. 
-Sel, przepraszam. Nie powinienem tak reagować, ale wiesz że już zarezerwowałem więc niezbyt fajnie jest jak coś się odwoła. Przepraszam.-pocałował moje skronie i potarł moje ramiona.
-No nie powinieneś. Ale wybaczam.-złożyłam w kącikach jego ust mocny pocałunek, który mógłby trwać dłużej gdyby nie Emily mówiąca fuuu i winda.
Harry otworzył kartą drzwi i weszliśmy razem z naszymi walizkami. Było dużo miejsca do spania. Akurat dobrze, że prawie w każdym apartamencie są pokoje dla dzieci. 
-Gdzie mogę postawić swoje walizki?-spytałam Hazzę.
-Do sypialni.
-A ty?
-Mogę na kanapie.-wzruszył rękami.
-Nie ugryzę cię. Możesz ze mną.-powiedziałam i pociągnęłam go do pokoju z walizkami. Kiedy już wszystko było w miarę poukładane padłam plackiem na łóżko. Emily siedzi sama w pokoju z iPadem i gra w Angry Birds.
Zamknęłam oczy i usłyszałam zamykanie się drzwi i ten charakterystyczny zapach.
-Jeśli chcesz sama pobyć mogę wyjść. 
-Nie! Zostań!-szybko odpowiedziałam robiąc mu miejsce na łóżku. Położył się i oparł głowę na łokciu patrząc na mnie.
-O czym myślisz?-zapytał odgarniając jeden z kosmyków moich włosów.
-Nad życiem Harry. Jak się zmieniło. 
-Na lepsze?
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się szeroko.-Poznałam was, nie zamkniemy sklepu. 
-Moje również na lepsze. Poznałem ciebie. Kiedy na tamtej imprezie spotkałem ciebie, padał od ciebie taki entuzjazm. Nawet jeśli miałaś jakiś problem, potrafiłaś iść z nim przez całe życie uśmiechając się. Wiedziałaś, że dasz radę.
-Pierw musisz uwierzyć, dopiero potem próbować tego dokonać. Inaczej to nie ma sensu.-powiedziałam mając już lekko przymknięte powieki.
-Wiem, że to nie odpowiedni moment i miejsce do takich rozmów. Ale chcę się zapytać. Nie bierz mnie proszę za takiego, który myśli że każda leci na kasę.
-O co chodzi?-wyprostowałam się.
-Czy, czy ty lubisz mnie dlatego, że jestem TYM Harrym Stylesem, czy, że jestem tym Harrym z imprezy, którego nawet nie znałaś?-spytał wolno jakby się bał, że wybuchnę.
-Nie jestem materialistką. Nienawidzę kiedy ktoś cieszy się jak ma kupę forsy. Czasami jest ona potrzeba. Sama tak niedawno powiedziałam, ale była mi potrzebna. Pieniądze to stan. Raz są, a raz nie. Jeśli myślisz, że lecę na twoją kasę to się mylisz. Nie chcę od nikogo pieniędzy kiedy ktoś mi zaoferuje pomoc. Sama chcę na to zapracować, bo tak zostałam nauczona. Nie jestem taka. Jeśli będziesz się dalej dręczył z tym, po prostu pomyśl zanim zaczniesz osądzać.-mrugnęłam do niego sarkastycznie okiem i szybko wyszłam. Byłam na skraju płaczu. Dlaczego? Dlaczego on? Myślałam, że na taką nie wyglądam. 
Stanęłam przy oknie oglądając w całej okazałości Paryż nocą. Słyszałam jak wychodzi z pokoju podchodząc do mnie. 
-Jeśli masz zamiar mnie przepraszać to odpuść. Wiesz co mnie ciekawi, jaki dałam ci powód do takiego myślenia?-spytałam odwracając się do niego wreszcie. Jego oczy były lekko spuchnięte od płaczu i włosy potargane.
-Selena, nie rozumiesz. Myślisz, że fajnie jest mieć u kogoś u boku kto cię lubi za One Direction lub za pieniądze, które mam w portfelu? Myślałem, że jesteś tą, która nie jest taka. I wreszcie moja podświadomość mnie nie zawiodła. 
-Skoro wiedziałeś to więc po co chciałeś to potwierdzić?
-Żeby zobaczyć trzeba uwierzyć, żeby uwierzyć trzeba zobaczyć.-powiedział stojąc blisko mnie.
-Myślisz, że po co zapraszałam cię do domu rodzinnego? Jesteś pierwszym, który tam był. Jesteś pierwszym, który dowiedział się prawdy o mojej rodzinie. Jesteś pierwszy, który dowiedział się o moich problemach. Wszędzie jesteś pierwszy, ale czy zawsze wygrywa pierwszy?-spytałam go.
-Sel, wybacz mi. Przepraszam.-uklęknął i przytulił się do moich nóg. 
-Harry, przestań. To nie ma sensu. Po co się tak starasz skoro masz kogoś na oku?-powiedziała i poszłam do Emily pobawić się z nią. Na noc przebrana w piżamę wzięłam koc i poduszkę i położyłam się w salonie na miękkiej kanapie.
Następnego dnia obudziłam się dziwnie wyspana. Złożyłam przykrycia i poszłam się przebrać. Dobrze, że on jeszcze spał. Po cichu wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Na mój pech musiał się obudzić i właśnie ubierał koszulę.
-Przepraszam.-wybąkałam pod nosem i zamierzałam już opuścić pokój kiedy dziwnym trafem drzwi były zamknięte.-Możesz otworzyć drzwi?-poprosiłam obdarowując go spojrzeniem. Oczywiście mój wzrok skierował się na jego nagą klatę i źle domknięte guziki.
-Wybacz mi a otworzę.-tak postawił sprawę.
-Harry! Nie bądź dzieckiem! Osądzałeś mnie o nic! Teraz domagasz się wybaczenia?
-Selena, nie wiesz jak to jest spotkać dziewczynę, która jest normalna na swój sposób. Bałem się.
-Czego? Czego się bałeś?
-Bałem się, że mnie opuścisz. Nie dałbym rady gdybym pozwolił ci odejść. Sel, ja cię kocham.-powiedział cicho. Momentalnie się odwróciłam.
-Harry ja ciebie też. Kocham cię tak mocno.-powiedziałam i rzuciłam się na niego z pocałunkami.
-Nie kocham innej dziewczyny niż ciebie.-powiedział kiedy się oderwaliśmy.
-A ja innego chłopaka. Ale ubierz się proszę.-poprosiłam.
-Dobrze. Masz.-podał mi klucz. Wyszłam do pokoju Emily, ale ona siedziała w salonie i oglądała telewizję.
-Idziemy dziś pod wieżę Eiffel?-spytałam siadając obok niej.
-Taaak! A Harty też idzie?-spytała.
-Tak idę. Chodźcie idziemy na jakieś śniadanie na mieście a potem pozwiedzamy.-powiedział i wyszliśmy z hotelu. Kocham go tak bardzo.

•jeśli przeczytałeś / aś to skomentuj •

                              

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 7


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Obudziłam się kiedy poczułam, że ktoś mnie podnosi.
-Harry, gdzie jesteśmy?-spytałam cicho mając jeszcze lekko przymknięte oczy.
-Jesteśmy w Londynie w twoim mieszkaniu. Śpij.-powiedział, ale mi już się nie chciało. Nich mnie jeszcze niesie, chociaż coś pożytecznego zrobi. Weszliśmy do mojego mieszkania i Harry położył mnie na kanapie a Emily do pokoju gościnnego.
-Zostaniesz?-spytałam kiedy już był obok mnie.
-Muszę iść. Chłopaki będą się martwić.-powiedział i przytulił mnie.
-Musisz? Będzie mi smutno samej. Proszę?-spytałam i pocałowałam go w ucho na co westchnął.
-Dobrze. Zostanę, ale to ostatni raz.-no cóż, nikt się nie może oprzeć kobiecie, która całuje go za uchem i mówi to tak uwodzicielsko.-Musisz się spakować.-powiedział idąc za mną do kuchni.
-Jutro jedziemy?
-Tak. Po południu. Chodź, pomogę ci.-poszliśmy do mojej sypialni. Wyjęłam spod łóżka niedużą walizkę i zaczęłam patrzeć co będzie mi potrzebne.-Jaką zabierasz bieliznę?-spytał oglądając szafę.
-Co?-spytałam zdezorientowana.
-Jaką zabierasz bieliznę?-powtórzył wolniej jak do dziecka.
-Emmm...-zawstydziłam się.
-Nie musisz się wstydzić. Przecież widziałem kobiety w bieliźnie.-powiedział pewnie.
-Przestań!-krzyknęłam na niego bo jeszcze bardziej mnie zawstydził. Zakryłam twarz włosami.
-Ładnie ci w rumieńcach.-powiedział.-Ale teraz odpowiedz na moje wcześniejsze pytanie.
-Nie wiem...-powiedziałam.
-Mogę ci zawsze chętnie pomóc.-powiedział z nadzieją.
-Panu podziękujemy.-zaśmiałam się i zaczęłam przeglądać szafkę. Harry położył się na moim łóżku i obserwował mnie.-Co jest takiego interesującego we mnie?-spytałam nie przerywając sobie.
-Wszystko.-odpowiedział i nie przestawał wykonywania tej bardzo ciekawej czynności. Kiedy szukałam odpowiedniej bielizny spod spodu wyciągnęłam krwisto czerwony zestaw za bardzo seksownej bielizny, który dostałam od Lily na moje 18 urodziny. Nigdy jej nie nosiłam bo czekała na 'właściwy' moment. Oczywiście to nie uciekło uwadze Hazzy.
-Ej weź ją ze sobą!-i oderwał się z transu wstając i zabierając mi ją.
-Nieee. To nie pasuje do mnie.-powiedziałam.
-Nigdy nie wiadomo.-powiedział cicho i uśmiechnął się zadziornie.-Zawsze mogę to sprawdzić.-powiedział cicho, ale to usłyszałam na co spaliłam buraka.
-Nie biorę jej. Jest za bardzo...wyzywająca.
-Nie jest. Jest...fajna!-powiedział.
-Dla was facetów to każda jest fajna byle dużo odsłaniała. A nawet lepiej by było jakby jej w ogóle nie było.-powiedziałam co myślałam.
-Nooo wiesz... .-chyba nie wiedział co powiedzieć bo usiadł na fotel myśląc.
-No właśnie. Tak myślałam. Nie biorę jej i koniec.-odparłam i spakowałam następny zestaw czarnej koronkowej bielizny. Potem był biały i też czerwony, ale więcej zakrywał. Zabrałam ze sobą kilka bluzek i kilka bluz. Swetrów nie brałam bo niezbyt w nich lubię chodzić, ale mam kilka. Wzięłam kilka par jeansów i kilka par krótkich spodenek i szortów. Wzięłam trzy sukienki i zostały mi tylko buty i kosmetyki.
-Odpocznij sobie.-odparł Harry łapiąc mnie za rękę na co wpadłam na jego kolana siadając na niego szerokim rozkrokiem. Oparłam głowę o jego ramię i poczułam jak zaczyna całować lekko moją szyję i za uchem. Zamknęłam oczy i wciągałam jego cudowny zapach. Położyłam dłonie na jego tors i zaczęłam kreślić palcami różne kształty po jego swetrze. Było nam dobrze i nie chcieliśmy przerywać tej chwili. Jedną dłoń włożyłam mu we włosy lekko za nie ciągnąć.
Niestety musiał to ktoś a raczej coś przerwać. Mój telefon. Wyjęłam go szybko z kieszeni i odebrałam dalej siedząc na Harrym, który się wszystkiego przysłuchiwał.
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Seleną Gomez?
-Tak a kto mówi?-spytałam i poczułam na ramieniu i szyi delikatne pocałunki. Chciałam żeby przestał bo nie mogę się przez niego skupić.
-Z tej strony Jessica Marley, nie wiem czy mnie pamiętasz z parku. Ta od Vogue'a.
-Ach tak! Pamiętam panią!
-To dobrze. Mam dla ciebie pewną dobrą informację. Jesteś nową twarzą Teen Vogue'a! Ludzie się tobą podniecają. Są zachwyceni!-powiedziała.
-Na prawdę?-powiedziałam szczęśliwa. Jeszcze te Harry'ego niekończące się pocałunki na moim dekolcie.
-Tak! Masz moją wizytówkę?
-Mam.
-Wyślij ma na tamten adres mailowy numer swojego konta. Przeleję ci pieniądze za sesję. I gratuluję. Ludzie z redakcji chcą więcej twoich zdjęć. Czy mogłybyśmy umówić się na sesję tak za dwa tygodnie?-spytała.
-Oczywiście. Dziękuję i do widzenia.-szybko się rozłączyłam i z napadu emocji pocałowałam Hazzę prosto w usta. Oczywiście zaczął to odwzajemniać. Zębami przejechał po mojej dolnej wardze prosząc o wejście. Kiedy otworzyłam szerzej usta od razu wepchał tam swój język, który drażnił moje podniebienie. Pocałunkami przeniósł się na mój teraz już bardziej odsłonięty dekolt. Odpiął wszystkie guziki i ściągnął mi koszulę. Zaczął całować każdą moją pierś osobno. Nagle wstał a ja objęłam jego pas nogami i położył mnie na łóżko. Odpiął mi rozporek i ściągnął moje rurki. Całował linię mojej dolnej bielizny kiedy to ja zaczęłam nad nim górować. Rozpięłam jego koszulę i całowałam każdy jego tatuaż. Najbardziej podobały mi się jaskółki. Odpięłam pasek i rozporek i pozbyłam się jego bardzo obcisłych rurek. I takim oto sposobem zostaliśmy jedynie w samej bieliźnie. Chciałam tego bardzo. Harry chyba wiedział o co chodzi bo oderwał się na chwilę i spojrzał mi prosto w oczy.
-Chcesz tego?-spytał patrząc mi prosto w oczy. Temperatura w sypialni było gorąca i intymna.
-Chcę. Tylko bądź delikatny.-poprosiłam.
-To nie jest twój pierwszy?
-Nie.-odparłam a Harry z portfela wyjął srebrne opakowanie i szybko je otworzył. Ściągnął swoje bokserki i zrobił to co trzeba. Pocałował mnie w usta i zaczął znów nimi zjeżdżać niżej aż dotarł do moich majtek. Kiwnęłam mu żeby kontynuował. Ściągnął je i rzucił na fotel. Ściągnął mój biustonosz, który powędrował do reszty naszych ubrań.
Czułam go doskonale. Sama przyjemność.
Po tym wszystkim opadliśmy zmęczeni na siebie. Przykryłam nas kołdrą i zasnęliśmy. Nie wiem czy to było poprawne zachowanie, ale nie żałuje.
Chyba w nocy bo ulice były ciemne jedynie latarnie dawały jakiegoś światła, obudziłam się. Ubrałam na siebie mój satynowy szlafrok i poszłam do kuchni.
Podeszłam do okna i zaczęłam nad tym wszystkim myśleć. Głownie o tym co niedawno się wydarzyło.
Nawet nie usłyszałam cichych kroków, dopiero poczułam jego ciepłe dłonie na mojej talii i podbródek na moim ramieniu.
-Czemu nie śpisz?-spytał cicho. Miał na sobie same bokserki. Widok jego w samych opinających bokserkach i z roztrzepanymi włosami był podniecający. Nie jedna dziewczyna a nawet kobieta zabiła by mnie za to.
-Nie wiem. Nie mogę jakoś.-i między nami zapanowała niezręczna cisza.-Czy to co się wydarzyło, czy żałujesz tego?-spytałam cicho dalej patrząc się na Londyn nocą.
-Jaaa...nie. Nie żałuję tego. A ty?
-Nie wiem. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.-powiedziałam.
-Nie myśl. Po prostu powiedz co masz tutaj.-wskazał dłonią ma moją pierś.
-Umysł mówi co innego a serce co innego.
-Kieruj się sercem.-powiedział do mojego ucha na co przeszedł mnie dreszcz. Czuł to na co się uśmiechnął. Widziałam jego perfekcyjne odbicie w szybie.
-Nie żałuje.-odparłam pewnie.
-Chodźmy spać.-powiedział i zabrał mnie z powrotem do sypialni. Sprawdziłam tylko co u Emily i wróciłam do chłopaka.
Następnego dnia obudziłam się o 8.13 i szybko wstałam. Poszłam do łazienki i porządnie się umyłam. Włosy uczesałam w luźnego warkocza na boku a szyję musiałam zakryć pudrem po naszej ostatniej nocy. Zapomniałam bielizny więc musiałam w samym ręczniku pójść szybciutko do pokoju zabrać je. Nie ubiegło to uwadze jak zwykle czuwającego loczka.
-Musisz się już ubierać?-spytał wyciągając głowę spod kołdry.
-Ty też się ubieraj. Musimy niedługo jechać na lotnisko.
-Mamy jeszcze czas. Wracaj do łóżka.-powiedział wyciągając do mnie rękę.
-Nie. Ubieraj się.-rzuciłam w niego jego ubraniami a sama poszłam do łazienki się ubrać. Wyszłam z pokoju a ten dalej leżał.
-Harry!-krzyknęłam na niego.
-Poczekaj.-powiedział kiedy zaczął dzwonić jego telefon. 
-Cześć Louis. Tak jestem bezpieczny...jestem u Sel. Co? Pa zboczeńcu jedziemy do Paryża. Tak później ci wytłumaczę.-i zakończył.
-Co Lou mówił?-spytałam ciekawska.
-Nic ważnego. Idź rób śniadanie.-powiedział i łaskawie wstał.
-Dobrze, już lecę skarbie.-odpowiedziałam mu sarkazmem. Poszłam do pokoju Emily, która jeszcze spała i zaczęłam ją budzić.
-Emily, wstawaj musimy iść szybko jeść śniadanie bo zaraz lecimy do Paryża.-powiedziałam.
-Idę już.-powiedziała i wstała. Wybrałam jej ubranka a sama poszłam przygotowywać śniadanie. Zrobiłam Hazzie omleta a mi i Emily owsiankę.
I zszedł pan wielmożny Styles.
-Dziękuję.-i pocałowała mnie w policzek. 
Na lotnisku byliśmy 30 minut przed odlotem. W kawiarence kupiłam mi i loczkowi po kawie na wynos a siostrze soczek. Równo o 10 wsiedliśmy do samolotu i: WITAJ PARYŻ!

•jeśli przeczytałeś/aś to skomentuj•


czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 6

Następnego dnia obudziłam się około godziny 10 i poszłam się ubrać. Na śniadanie zrobiłam sobie tosty z serem i szynką a do tego świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Raz mogę zjeść tosty.
Dzisiaj muszę zrobić sesję, ale nie wiem kogo. Nagle dostałam SMS'a od Danielle.

'Wyskoczymy gdzieś dzisiaj? :) X Danielle'

Szybko do niej zadzwoniłam.
-Hej Dani!-powiedziałam.
-Hej. To co? Jaki masz pomysł na dzień?-spytała.
-Mam do ciebie pytanie. Czy nie chciałabyś mi pomóc w takim projekcie na zajęcia?
-Jasne! Jaki?
-Mam zrobić komuś sesję, ale nie wiek komu. Więc padło na ciebie.-zaśmiałam się.
-Dobrze. Niedaleko Londynu jest taka łąka tam wyjdą idealne zdjęcia. Ubieram się i pojedziemy.
-Dobra, przyjadę po ciebie. Jesteś u chłopaków?
-Tak. Dobra lecę papa-powiedziała i się rozłączyła. Dobrze, że mam aparat. Schowałam go w pokrowiec, do torebki włożyłam telefon i portfel. Na nos włożyłam okulary i mogłam wychodzić.
Ich dom był ogromny!
Z domu wyleciała roześmiana dziewczyna i szybko wsiadła witając mnie całusem w policzek.
-Heej!-pisnęła podekscytowana.
-Ślicznie wyglądasz!
-Dziękuję. Liam pomógł mi wybrać.-pochwaliła się.-A! Harry się o ciebie pytał. I kazał cię pozdrowić.
-Podziękuj mu i też go pozdrów.-zarumieniłam się.
-Co jest między wami? Spędzacie całe dnie razem.-spytała ubierając okulary bo słońce dzisiaj grzało.
-Jesteśmy przyjaciółmi chyba. Nic więcej.-odpowiedziałam i na tym skończyła się nasza rozmowa. Dotarłyśmy na miejsce i ujrzałam całą zieloną polane z pięknymi, dużymi drzewami i małą rzekę.
-Ale tu pięknie.-zachwyciłam się.
-Prawda? Harry tu zawsze przychodzi żeby przemyśleć różne sprawy.-powiedziała. Rozpakowałam sprzęt i ustawiłam. Danielle jeszcze poprawiła makijaż i mogłyśmy zaczynać.
-Oprzyj się teraz o drzewo patrząc cały czas w obiektyw.-powiedziałam.-Genialnie! Dobrze możemy już wracać.-powiedziałam pokazując jej zdjęcia.
-Selena Gomez Photography.-zachichotała.
-Zapraszam cię teraz na obiad, za to że pomogłaś mi.-wsadziłam wszystko do samochodu i wracałyśmy powoli do Londynu. Zajechałyśmy do jakiejś małej restauracji na obrzeżach.
-Ja poproszę spaghetti ze szpinakiem i shake bananowy.-powiedziałam do kelnera.
-A ja spaghetti bolognese i też shake bananowy.-powiedziała uśmiechając się do mężczyzny.
-Dobrze. Zamówienie niedługo będzie gotowe.-powiedział i odszedł.
-Więc jak tam u was? Opowiadaj.-zapytałam.
-Dobrze. Niall dalej szuka dziewczyny razem z Harrym. A ty mi powiedz, czy on ci się podoba?
-Przystojny jest, ale...-no właśnie, nie wiem co powiedzieć.
-Zakochałaś się w nim.-stwierdziła.-Widzę to po twoich oczach. Świecą tak kiedy o nim mówisz.-powiedziała.
-Nie prawda... . Znamy się kilka dni. Nie mogę tego nazwać miłością.
-Można. Ty też mu się podobasz. Liam mi mówił, że cały czas o tobie gada. Jesteś jego damskim odzwierciedleniem.-zakończyła i zaczęłyśmy jeść nasze dania. Po jedzeniu odwiozłam Dani i wróciłam do swojego mieszkania.
Kiedy położyłam się już na łóżku usłyszałam dzwonek telefonu. Ojciec.
-Halo?-odparłam.
-Witaj Selena. Co u ciebie?-spytał jakby nic.
-Czemu pytasz?
-Martwię się o ciebie.
-A o Luke'a?-zapytałam z ironią.
-To co między nami jest to nie twoja sprawa.
-Moja. Bo jestem jeszcze częścią naszej rodziny. Pogódźcie się!-powiedziałam zła już.
-Kiedyś to na pewno nadejdzie. Ale nie po to dzwonię.
-A po co?-odparłam zrezygnowana.
-Wzięłabyś do siebie na kilka dni lub tydzień Emily? Nie mam z kim jej zostawić a razem z Carą wyjeżdżamy na małe wakacje.-powiedział.
-Echhh kiedy?
-Jutro albo nawet dzisiaj jak masz czas.-powiedział chyba szczęśliwy.
-Dobrze. A jak tam u Cary? Jak jej praca?
-A miło, że pytasz-to był sarkazm-Cara dostała awans. Jest szefową firmy dziennikarskiej.
-Pozdrów ją i Emily ode mnie. Niedługo będę wyjeżdżać.-powiedziałam.
-Miałem ci coś jeszcze powiedzieć. Bierzemy ślub.
-Co?! Kiedy?!-krzyknęłam.
-Za miesiąc. Mam nadzieję, że przyjdziecie z Luke'em.
-Zapytam się go. Ale nie zdziw się jeśli przyjadę sama.-odparłam.
-Możesz wziąć kogoś. Dobrze ja idę spakować Emily.
-Spakuj jej strój kąpielowy bo może gdzieś pojedziemy.-powiedziałam i się rozłączyłam. Sama nie chciałam jechał do Oxfordu. Mam pomysł, zadzwoniłam do Harry'ego.
-Hej Selena.-powiedział.
-Cześć Harry. Mam pytanie, czy nie chciałbyś mi towarzyszyć w drodze po moją siostrę?-spytałam z nadzieją.
-Jasne! Kiedy jedziemy?
-Zaraz.
-Przyjadę zaraz i pojedziemy.-powiedział i się rozłączył. Na dworze był silny wiatr i padał lekko deszcz. A rano było słoneczko... . Z szafy wyjęłam ubrania, które szybko ubrałam. Ubrałam płaszczyk i usłyszałam dzwonek.
-Hej.-dałam mu całusa w policzek i zamknęłam drzwi.-Jedziemy moim czy twoim?
-Moim.-zadecydował i wsiedliśmy.
-Jak ci dzień minął?-spytałam.
-Mieliśmy dzisiaj wywiad a potem wolne. A ty? Słyszałem od Danielle, że byłyście na sesji dzisiaj.
-Tak, bo musiałam do projektu zrobić zdjęcia.-i między nami nastała krępująca cisza. W radiu leciała moja ulubiona piosenka Lego House Ed'a Sheeran'a.-Kocham go! Chciałabym pójść na jego koncert.-powiedziałam i zaczęłam cicho śpiewać.
-Ładnie śpiewasz.-powiedział kładąc swoją dłoń na moim kolanie.
-Nieee. Ty ładniej.-powiedziałam.-Zaśpiewasz mi coś?-spytałam z nadzieją.
-Wstydzę się.-zaśmiał się.
-Proooszę?-dałam mu mocnego całusa w policzek jak staliśmy na czerwonym świetle.
-Dobrze.-odpowiedział i po chwili usłyszałam jego niski głos:

I know you’ve never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But your perfect to me

(...)

I’ve just let these little things
Slip out of my mouth
Cause it’s you
Oh, it’s you
They add up to
I’m in love with you

And all these little things

-Masz piękny głos.-powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko.
-Dziękuję. Ty też.-powiedział i zabrał dłoń z mojego kolana. Dalszą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Podjechaliśmy pod dom mojego ojca, który był strasznie duży! I się strasznie zmienił.
Wyszłam razem z Harrym szybko biegnąc do drzwi, żeby nie zmoknąć.
Zadzwoniliśmy dzwonkiem i otworzyła nam brązowowłosa kobieta o imieniu Cara. Ugh...
-Witaj Selena! A kto to za chłopak?-spytał wskazując na Hazzę.
-To mój przyjaciel Harry.
-Miło mi panią poznać.-powiedział i pocałował jej dłoń na co się zarumieniła.
-Jaki ty miły! Wchodźcie, bo jeszcze zmarzniecie.-powiedziała wpuszczając nas do środka.
-My na chwilkę. Bierzemy Emily i jedziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać.-powiedziałam szybko.
-Ale tak dawno cię nie widziałam! Lepiej się poznamy, napijemy się herbaty.-mrugnęła okiem do nas i poszła chyba zawołać ojca. Ja wzięłam Harry'ego na bok.
-Harry jedziemy.-zarządziłam.
-Czemu? Miła z niej kobieta!-zaśmiał się z mojej reakcji. No dzięki! Nawet mi nie pomoże.
-Taaak! Strasznie, podrywa cię!-nie wiem czemu ale rozmawialiśmy szeptem.
-Ooo zapamiętałaś moje imię!-uśmiechnął się.-A co? Zazdrosna jesteś?-spytał podchodząc jeszcze bliże mnie jeśli się w ogóle dało bliżej.
-Nieeee? Po prostu mówię. Ale potem nie żal się jak cię zanudzi jej głosik.-powiedziałam i poszłam do kuchni obrażając się nawet nie wiem za co.
Usłyszałam małe kroki ze schodów i Emily wbiegającą do kuchni.
-Selena!-krzyknęła i rzuciła mi się w ramiona.
-Emily! Jak ja cię dawno nie widziałam!-powiedziałam. Do kuchni wszedł pan Mr.Styles.-Emily, to jest Harry. Harry to Emily.-przedstawiłam ich sobie.
-Cześć Harry.-powiedziała Emily wyciągając do niego swoją małą rączkę. Chłopak ją wziął na ręcę i zaczął kręcić w powietrzu na co dziewczynka śmiała się głośno i piszczała. A ja stałam i uśmiechałam na ten widok. Kiedy ją postawił do kuchni wszedł tata z Carą.
-Selena! Córciu!-powiedział i mnie mocno przytulił. Potem spojrzał ma Harry'ego.
-Dzień dobry panu. Jestem przyjacielem pańskiej córki. Miło mi pana wreszcie poznać.-powiedział i kulturalnie podali sobie "męski" uścisk.
-Nic nie mówiłaś, że masz chłopaka.
-To mój...-i nie pozwolono mi dokończyć bo Cara weszła z walizeczką Emily.
-Proszę.-wręczyła mi.-Ma tam wszystko co będzie jej potrzebne. Uważajcie na nią proszę.
-Dobrze. Będziemy. Mamy w plamach jeszcze pojechać do Paryża.-powiedział Harry na co ja się na niego popatrzyłam.
-Na prawdę? To super!-powiedziała Emily.
-Na prawdę?-szepnęłam do chłopaka na co ten puścił mi całuska. Zginę kiedyś przez niego.-Dobrze my już jedziemy. Miłych wakacji.-uśmiechnęłam się sztucznie, ale myślę, że się nie połapali.
-To do zobaczenia.-siostrę posadziłam z tyłu i dałam jej iPada do grania.
-Harry, po co jedziemy do Paryża?-spytałam.
-Do Disneylandu.-uśmiechnął się.-Nie martw się. Ze mną jesteś bezpieczna.
-W to nie wątpię.-odpowiedziałam mu. W czasie jazdy Harry dużo rozmawiał z Emily.
-A wy jesteście razem?-spytała.
-N..-i znowu i przerwał!
-Tak. Jesteśmy.-powiedział na co spojrzałam się na niego spod łba.
-To fajnie! A mieszkacie ze sobą?-spytała.
-Nie.-odpowiedziałam szybko.-Emily śpij.
-Nie chce!-powiedziała protestując.-Harry zaśpiewaj mi coś.
-Jak zaśniesz.-powiedział patrząc na nią w lusterku.
-Dobrze.-od razu się ucieszyła i przysłuchiwała się słowom wydobywającym się z jego ust. Śpiewał to co mi w drodze. Przymknęłam powieki i przysłuchiwałam mu się jeszcze raz. Jego głos był taki kojący. Nie! Stop! Nie możesz się zakochać w chłopaku, którego znasz kilka dni. I wtedy poczułam całusa za moim uchem.
-Harry, proszę przestań. Nie przy dziecku.-powiedziałam opierając głowę o szybę i przymknęłam znów powieki i zasnęłam.





niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 5


CZYTASZ=KOMENTUJESZ



Następnego ranka obudziłam się około 10 i poszłam umyć twarz. Ubrałam się we wczorajsze ubrania bo nie miałam przy sobie na zmianę. Wzięłam szpilki do ręki razem z torebką i zeszłam na dół do kuchni. Tam byli już wszyscy.
-Cześć Sel. Jak się spało?-spytała Lily podając kawę i naleśniki.
-Dobrze, dziękuję.-odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Dzisiaj musiałam iść na uniwersytet, ale dobrze że miałam na popołudnie. Kiedy już wszyscy zjedli poszłam się ubrać i razem z Alice pojechałyśmy do swoich domów.
Tam ściągnęłam swoją sukienkę i włożyłam do pralki. Wtedy przypomniało mi się, że zapomniałam oddać Harry'emu jego marynarki. Ale ją chociaż wypiorę a potem dam Lily do przekazania. Włosy lekko pofalowałam i zawiązałam sobie wysokiego kucyka. Ubrałam się i pomalowałam sobie usta. Wzięłam torebkę i mogłam wychodzić. Szybko dojechałam na zajęcia i weszłam do klasy pani Hyle.
-Dzień dobry wszystkim!-powiedziała. Jest trochę surowa, ale zawsze uśmiechniętą.-Dzisiaj zajmiemy się wyglądem w świecie modelingu. Nie ważne jest tylko zdrowo się odżywiać, ale również uprawianie jakichkolwiek sportów. (...)-następna była lekcja z młodym profesorem McDeley. Prawie każda dziewczyna tu kocha się w nim. Oprócz mnie, Lily i Alice. Nie widzimy w nim nic ładnego.
-Witajcie, będziecie mieć do zrobienia projekt o całym życiu modelek i modelów. Będziecie musieli zrobić sesje nie ważne komu. Ale musicie zrobić ją. Będziecie również musieli nauczyć się i napisać wszystko na co się składa życie modelki. Macie na to tydzień. Ten kto się nie nauczy na egzamin i tego nie wykona-zostaje wywalony ze szkoły. Jest to jeden z najważniejszych egzaminów w waszym roku. Liczę na was.-skończył i zaczęliśmy lekcję o szyciu również. W tym roku będę mieć masę egzaminów. Zajęcia skończyły mi się o 15, a że byłam głodna razem z dziewczynami pojechałyśmy na obiad do jakiejś restauracji.
-Lily mogłabyś przekazać twojemu kuzynowi marynarkę?-spytałam.
-Niezbyt, bo dzisiaj muszę robić projekt na jutro. Mam tak samo dużo pracy jak wy. Ale jak chcesz mogę ci podać jego numer telefonu.-zaproponowała na co przystanęłam. Wręczyła mi karteczkę z ciągiem cyferek.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się szczerze. Dokończyłyśmy swoje dania i wróciłyśmy do domów. Tam wyciągnęła kartkę i wpisałam w telefonie. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...
-Halo?-rozbrzmiał niski głos w telefonie.
-Hej Harry z tej strony Selena.
-Cześć!-powiedział.-Co się stało, że dzwonisz?
-Możemy się spotkać? Mam twoją marynarkę.
-Dobrze. To za 10 minut?
-Tak, ale nie znasz mojego adresu.-powiedziałam cicho się śmiejąc.
-Ach tak...to wyślesz mi SMS'em?
-Dobrze. Do zobaczenia.

'Oxford Street 6/5c :**'

Szybko poszłam się przebrać w zwykłe szare krótkie spodenki i bluzkę z Myszką Mickey. Ubrałam moje skarpetki też w Myszkę Mickey i poszłam zagotować wodę.
Kiedy czajnik zaczął piszczeć usłyszałam dzwonek. Wyłączyłam wodę i pobiegłam otworzyć.
-Hej, wchodź.-otwarłam szerzej przed nim drzwi i wpuściłam go do środka.
-Cześć. Ładnie mieszkasz.-powiedział rozglądając się.
-Dziękuję. Napijesz się czegoś?-zapytałam idąc do kuchni.
-Herbatę poproszę.-usiadł na krześle i obserwował każdy mój ruch. Kiedy chciałam mu podać kubek potknęłam się i wylałam na niego cały napój.
-O jeju przepraszam cię najmocniej!-powiedziałam i wzięłam szybko ręcznik i zaczęłam suszyć jego koszulkę.
-Nic nie szkodzi.-zaczął się śmiać.-Tylko trochę mokro mi..-powiedział na co się zarumieniłam.
-Chodź ze mną. Powinnam mieć coś mojego brata.-powiedziałam i szybko poszliśmy do mojej sypialni. Wyrzuciłam całą szafę w poszukaniu jakiejś bluzy. Dobrze, że chociaż jego spodenki były suche.
Znalazłam jakąś bluzę z Gap'a.-Ściągaj ją.-nakazałam. Zrobił tak jak kazałam i mi podał ją. Jego brzuch był tak umięśniony. I te tatuaże.
-Fajne tatuaże.-powiedziałam.-Jeśli mogę spytać co oznaczają?-spytałam wskazując na motylka i na jaskółki.
-Motyl, że rozświetlasz cały świat na różne kolory, a jaskółki wolność.-odpowiedział.-A ty masz jakiś tatuaż?-spytał dalej stojąc przede mną półnago.
-Mam.-powiedziałam i odwróciłam się do niego bokiem.
-Co on oznacza?-spytał i przejechał dłonią po literkach a mnie przeszedł dreszcz. Czuł się utysfakcjonowany, bo się szeroko uśmiechnął.
-Pokochaj siebie.-uśmiechnęłam się na samą myśl, kiedy razem z Lily poszłam go zrobić. Było to rok temu.-Proszę. Możesz się ubrać.-powiedziałam podając mu bluzę.
-Mógłbym zostać tak.-zażartował na co spaliłam buraka.-Żartuje.-i ubrał odzienie. Poszedł usiąść w salonie, za to ja wzięłam jego mokrą bluzkę i dałam do prania. I poszłam do niego.
-Co jutro robisz?-spytał.
-Jutro mam wolne. A co?
-Może jutro pójdziesz z nami do wesołego miasteczka?-spytał.
-Super! A kto będzie?
-Chłopcy i dziewczyny ich. Danielle, Perrie i Eleanor.
-Dobrze. O której?-spytałam.
-O 12. Przyjadę po ciebie.
-Dobrze. To co teraz robimy?-zapytałam.
-Pooglądajmy coś.-zaproponował.

(...)

Harry wyszedł przed chwilą oczywiście mocno mnie przytulając i lekko mnie pocałował w szyję. Znowu te dreszcze...

Następnego dnia obudziłam się o 10 i poszłam od razu zjeść śniadanie. Wypiłam świeży sok z pomarańczy i poszłam się ubrać. Dzisiaj było strasznie ciepło więc pozwoliłam sobie na krótkie spodenki i top do brzucha. Włosy rozpuściłam i na głowę nałożyłam moje Ray Bany. Punktualnie o 12 usłyszałam dzwonek. Wzięłam małą torebkę i poszłam otworzyć.
-Gotowa?-zapytał oglądając każdy cal mojego ciała.
-Tak. Chodźmy.-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy za Londyn do wesołego miasteczka. Było schowane w lesie i to sprawiało, że czuć się tam można było magicznie. Pod bramą stała czwórka chłopaków i trzy dziewczyny.
-Hej Harry! Cześć Sel!-krzyknął Niall i wszystkie pary oczu spojrzały się na nas. Harry wziął mnie za rękę i podeszliśmy do nich. Dziewczyny wymieniły między sobą spojrzenia.
-Hej! Ty pewnie jesteś dziewczyną Hazzy.-powiedziała brunetka w kręconych włosach.-Jestem Danielle.
-Nie, nie, nie. Nie jesteśmy razem.-mówiłam szybko.
-Aaaa, ale wyglądacie razem ładnie.-powiedziała na co poczułam jak Harry mocniej ścisnął moją dłoń.
-Jestem Eleanor.-uśmiechnęła się druga brunetka.
-A ja Perrie.-powiedziała blondynka.
-Miło mi was poznać.-powiedziałam i wszyscy weszliśmy za bramę. Pierw poszliśmy na koniki. Ja siedziałam z Harrym. Trzymałam się na jego biodra.
Potem poszliśmy na Roller Coster. Harry się bał, ale go przekonałam. Każdy miał parę oprócz Nialla. Ale jak on to powiedział: 'Wolę być sam z jedzeniem niż z dziewczyną' na co każdy wybuchł salwą śmiechu. 
Chłopcy grali w grę, w której musieli zbić piłkami wszystkie butelki i wygrywa się ogromnego misia.
Harry wygrał. A ja dostałam misia.
W nagrodę dałam mu soczystego całusa po kąciki ust.
W wesołym miasteczku spędziliśmy z 5 godzin. Do domu wróciłam około 17. 
-Dziękuję za zaproszenie i za misia.-uśmiechnęłam się do niego.
-Ja też dziękuję.-powiedział i pocałował mnie w kąciki ust i mnie przytulił. Głowę wsadził w moją szyję i mnie wąchał i zębami lekko przejechał po mojej skórze na co lekko sapnęłam.-Kiedy masz zajęcia?
-Po jutrze.-odpowiedziałam.
-Aha. Dobrze to ja idę. Może jutro się spotkamy.-powiedział i jeszcze raz mnie pocałował i pojechał.


•jeśli przeczytałeś/aś to skomentuj•

sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 4


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Nadszedł dzień urodzin Lily. Od samego rana jestem na nogach. Wstałam o godzinie 10 i ubrałam się. Zjadłam śniadanie w postaci owsianki i pojechałam do kosmetyczki, która ma mi zrobić paznokcie i makijaż. Kosmetyczka zrobiła mi zwykłe czarne paznokcie z małymi diamencikami. Dzisiaj postanowiłam na mocniejszy makijaż niż zwykle. Usta pomalowała mi na ciemny bordowy, oczy podkreśliła eyelinerem, rzęsy pociągnęła czarnym tuszem i podkreśliła moje kości policzkowe brązem. Teraz tylko czas na fryzjera.
Tam umyto i wysuszono mi włosy a potem je wyprostowali. Włosy miałam rozpuszczone, ale przełożone na lewe ramię. Zapłaciłam i pojechałam szybko do domu.
Żeby nie zniszczyć ani włosów ani makijażu szybko się ubrałam. Usta jeszcze raz poprawiłam i spryskałam się moimi ulubionymi perfumami od Diora. Wzięłam torebkę i poszłam do samochodu.
Po drodze miałam jeszcze zabrać Alice.
-Hej! Wyglądasz bosko!-powiedziała uśmiechnięta na mój widok. Ale sama gorzej nie wyglądała.
-A ty? Cudna sukienka!-dalej rozmawiałyśmy o tym ile będzie osób i jak Lily się postara. Oczywiście przyjechałyśmy szybciej żeby jej jeszcze pomóc.
Weszłyśmy do domu jej rodziców i zobaczyłyśmy już gotową Lily.
-Cześć dziewczyny! Chodźcie tu!-krzyknęła do nas o mało co nie spadając z drabiny. Dobrze, że chociaż nie miała ubranych szpilek tylko była na bosaka.
-W czym mamy ci pomóc?-spytałam.
-Ty Sel będziesz wieszać napis przed drzwiami a Alice, ty rozłożysz jedzenia i napoje. A jak skończysz to przygotujesz głośniki, leżą przy drzwiach.-mrugnęła do nas okiem i dalej wieszała balony i inne ozdoby. Ściągnęła szpilki i poszłam zawieszać napis 21st BirthDay Lily!
Zajęło mi to około godziny potem poszłam pomagać układać stoły. Kiedy już wszystko było gotowe, zaczęli schodzić się już pierwsi goście.
Razem z Alice nalewałyśmy do szklanek napojów kiedy do kuchni weszła Lily z Marcem.
-Cześć Marc!-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Witaj Sel! Chyba wyładniałaś.-powiedział żartobliwie na co przyjaciółka walnęła go w ramię.
-Hej Marc!-powiedziała Alice i dała mi całusa w policzek na przywitanie.
-Hej Alice!-potem Lily poszła witać nowych gości a my rozmawiałyśmy z jej chłopakiem.

(...)

Kiedy już byli wszyscy oprócz kuzyna Lily i jego zespołu.
Kiedy rozmawiałam z jakimiś moimi koleżankami z uniwersytetu, podeszła do mnie moja przyjaciółka z piątką chłopaków.
-Sel, chcę ci kogoś przedstawić.-powiedziała a zza jej pleców wyszli przystojni chłopcy ubrani w rurki.-To jest One Direction. Harry, Louis, Liam, Niall i Zayn.
-Miło mi was poznać.-powiedziałam szeroko się uśmiechając do każdego.
-Nam również.-powiedział chyba Louis jak dobrze zapamiętałam.
-Usiądźmy może to pogadamy.-zaproponowała Alice na co wszyscy przystaliśmy. Zajęliśmy całe dwie kanapy.
-Więc czym się na co dzień zajmujesz?-spytał Liam.
-Studiuje.-powiedziała za mnie Lily.
-Tak, studiuje modeling i pomagam bratu w sklepie muzycznym.
-Fajnie.-uśmiechnął się Zayn. Potem wszyscy rozeszliśmy się w inne strony. Razem z Al poszłam tańczyć między innych. Chłopcy poszli po drinki a Lily tańczyła z Marciem.

*perspektywa Harry'ego*
Stałem z drinkiem w ręku oparty o ścianę i patrzyłem się na nią.
-Spodobała ci się.-nie powiedział a stwierdził Lou. Ale jak można zakochać się w dziewczynie, którą się poznało niecałą godzinę temu.
-Ładna jest. Ale nie zakochałem się.
-Czemu z nią nie zatańczysz?-spytał również patrząc się na nią. Chyba wiedziała, że się na nią patrzymy bo się do nas szeroko uśmiechnęła. Te jej śnieżne zęby.
-Nie wiem.-odpowiedziałem dopijając drinka i odkładając szklankę.
-Idź.-popchnął mnie w jej stronę. Już zmierzałem w jej kierunku kiedy nagle zniknęła mi z oczu. Zauważyłem ją jak szła do jakiegoś pokoju z telefonem przy uchu. Postanowiłem odpuścić.

(...)

Kiedy szukałem łazienki, w jednym z pokojów usłyszałam płacz i krzyk. Szybko podszedłem i lekko uchyliłem drzwi. Zobaczyłem tam Selenę, która dalej rozmawiała. Ale nie była teraz szczęśliwa, z jej oczu wylatywały łzy i była zdenerwowana.
-Nie możesz zamknąć sklepu!-krzyknęła do kogoś.-Znajdę pieniądze żeby spłacić długi Luke, proszę. Mama nigdy by tego nie zrobiła...jak?nie będę na pewno tańczyć w klubie nocnym. Proszę...Luke!-krzyknęła i szybko wyszła z pokoju wpadając przy okazji na mnie.
-Przepraszam.-powiedziała chowając swoje łzy.-Słyszałeś?-spytała patrząc mi w oczy.
-Tak...mogę ci pomóc.
-Nie. Nie chcę nikogo pomocy. Chcę sama na to zapracować. Obiecałam. Przepraszam, ale muszę iść.-powiedziała i chciała mnie minąć, ale ją zatrzymałem łapiąc za ramiona.
-Możemy porozmawiać?-spytałem.
-Tak, ale nie tutaj. Chodźmy na podwórko.-powiedziałam. Na polu było strasznie ciemno, lecz oświetlał nas księżyc i lampiony porozwieszane dookoła. Usiedliśmy w altance. Zauważyłem na jej ramionach gęsią skórkę więc ściągnąłem swoją marynarkę i założyłem jej na ręce.
-Nie jest mi zimno.
-Właśnie widzę.-powiedziałem.

*perspektywa Seleny*
W powietrzu unosił się mocny zapach jego Calvina Kleina.
-O co chodzi z tymi pieniędzmi?-spytał wreszcie przerywając ciszę między nami.
-Jak już wspominałam, moja mama miała kiedyś sklep muzyczny jeden z największych w Wielkiej Brytanii. Ale zginęła w wypadku samochodowym więc przepisała go na mojego brata. Ale sklep popadł w długi i nie mamy jak opłacić prądu. Ledwie starcza nam na nasze mieszkania i na moje studia. Znaczy moje studia opłaca ojciec i moje mieszkanie, ale mojego brata nie. Nie odzywają się do siebie od kiedy mój brat wziął mnie do siebie do Londynu, wtedy miałam 16 lat mój ojciec wściekł się. Ostatni raz byli na jego ślubie.
-A masz jakiś pomysł na znalezienie pieniędzy?-spytał.
-Nie...-odpowiedziałam podkurczając nogi pod brodę.
-Dasz radę. Jesteś silna, widzę to.-powiedział.
-Dziękuję ci.-powiedziałam.
-Zrobimy sobie zdjęcie?-spytał na co się zgodziłam. Pierw jedno zdjęcie nie wyszło, bo zamknęłam oczy ale już drugie wyszło.
Kiedy usłyszeliśmy śpiewanie Happy Birthday, postanowiliśmy wrócić do środka. Miałam zostać na noc razem z chłopakami więc kiedy już wszyscy goście wyszli rozeszliśmy się do swoich pokoi.


•przeczytałeś/aś to skomentuj•

Dziękuję bamboostick z urstyle.pl za wypożyczenie mi swoich stylizacji.
Przepraszam również, że nie dodałam rozdziału w czwartek, ale niektórzy z was jak przeczytali na 18, że musiałam załatwić swoje sprawy prywatne. Ale nadrobię to jeszcze jednym dodatkowym dniem bo zaczęłam ferie więc mam więcej wolnego czasu. :*

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 3


                       CZYTASZ=KOMENTUJESZ       

Jest godzina 17, zaraz przyjdą dziewczyny. Filmy gotowe, jedzenie też i kanapa rozłożona. Przydałoby się jeszcze przebrać. Poszłam szybko do sypialni i zaczęłam szukać jakiejś fajnej piżamy, w której mogłabym spać. Aż znalazłam cudny kombinezon z takimi fajnymi uszkami jak królik.
Wzięłam swojego laptopa i poszłam z nim do salonu. Usłyszałam dzwonek do drzwi i cichy śmiech dziewczyn. Poszłam otworzył.
-Hejka!-powiedziały wesołe i wręczyły mi butelki wina i dużo słodyczy.
-Dzięki, wchodźcie i do salonu.-pokierowałam je a sama poszłam odstawić wina, ale zabierając jedno i 3 kieliszki do salonu. Kiedy już one się przebrały, rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie i zaczęłyśmy pierw od Crazy, Stupid Love. Powiem tak, Emma Stone wyszła świetnie! Potem oczywiście jak na każdym babskim wieczorku są plotki o chłopakach.
-A właśnie! Za dwa dni są twoje urodziny co planujesz robić wtedy?-spytała Alice.
-Mam zamiar robić imprezę w domu po moich rodzicach. Pamiętasz Sel? Ten taki duży.-spytała.
-Tak. Ślicznie tam jest. A kogo zapraszasz?-spytałam.
-Was, mojego kuzyna z jego zespołem i znajomych z uniwersytetu no i Marca.
-Aha. A właśnie, jak wygląda twój kuzyn?-zapytała Lily Alice. Z drugiej strony też mnie ciekawiło czy ten Harry okaże się tym chłopakiem, o którym myślę.
-Daj laptopa.-poprosiła na co podałam jej sprzęt. Szybko swoimi pomalowanymi na wyrazisty czerwień paznokciami wpisała imię i nazwisko kuzyna i wyskoczyło masę jego zdjęć.-Proszę.-wskazała na jedno ze zdjęć.

-I co o nim myślicie?-zapytała Lily uśmiechając się szeroko.
-Ładny.-powiedziała Alice na co wszystkie odpowiedziałyśmy jej śmiechem.-Ale dobra dokończmy oglądać bo czas płynie.-i tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy. 

(...)

Następnego dnia obudziłam się z bólem pleców i szyi, ale co się dziwić jak we trójkę spałyśmy na sobie rozwalone. Oczywiście ja wylądowałam na podłodze, bo jakże inaczej! Wstałam poprawiając komputer, który by zapewne zaraz spadł. Przeczesałam włosy ręką i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. 
Dzisiaj akurat nie mamy lekcji z Alice, ale Lily ma na popołudnia więc mogę sobie poleniuchować, ale najprawdopodobniej razem z Alice pójdziemy do galerii kupić jakiś prezent Lily.
-Hej...-powiedziała Al przecierając oczy.
-Jak tam? Jak się spało?-spytałam podając jej pod nos talerz tostów i kubek z herbatą.
-W miarę. Ale masz twardą kanapę.-no dzięki!
-Dziękuję.-odpowiedziałam jej uśmiechając się sztucznie. Do kuchni weszła dziwnie radosna Lily.-Co ci jest?-spytałam.
-Marc jest w Londynie! Harry też z chłopakami i przyjdą na moje urodziny!-powiedziała i zaczęła piszczeć na co Alice zmroziła ją wzrokiem.-Sorry...
-To super! Jedziesz na zajęcia czy do niego?
-Na zajęcia, ale wyjdę po dwóch lekcjach i do niego jadę.-i zakończyła się nasza rozmowa poranna. Pożegnałam się z Lily i razem z Alice postanowiłyśmy się doprowadzić do porządku. 
Ja poszłam do łazienki w mojej sypialni a ona w holu. 
Umyłam włosy i je lekko pofalowałam. Usta pomalowałam na lekki róż i podkręciłam rzęsy i byłam gotowa. Ubrałam się i poszłam do Al, która już siedziała w kuchni.
-Chodźmy.-zamknęłam mieszkanie i moim samochodem pojechałyśmy do Harrods. Odwiedziłyśmy Chanel, Zarę, Primark, New Look, Tommy Hilfigera. W TH kupiłam sobie płaszcz i buty a w Chanel sukienkę na imprezę Lily. Alice w TH kupiła sobie jeansy i koszulę a w Zarze buty i sukienkę na imprezę. Ale dalej nie miałyśmy prezentu dla naszej przyjaciółki. Weszłyśmy do Mac'a i kupiłam sobie nową szminkę bo stara mis się już łamie. 
Aż wreszcie na wystawie Prady ujrzałam cudowną sukienkę najnowszej kolekcji. Powiedziałam Al żeby chwilkę poczekała bo muszę kupić tą sukienkę.
Wzięłam rozmiar Lily i od razu ją kupiłam. Zakochałam się w niej i nawet myślałam czy sobie takiej samej nie kupić, ale jednak nie, bo będą nowsze i wtedy sobie kupię.
-Mam już dla niej prezent.-powiedziałam.
-Ja też tylko musimy pójść do Swarovski'ego. Widziałam tam super zegarek!-powiedziała z ekscytacją w oczach. 
Al kupiła zegarek gdzie wygrawerowali jej napis na pasku Always Remember...

Al wróciła do siebie a ja pojechałam jeszcze do sklepu zrobić zakupy bo w mojej lodówce już pusto po wczorajszej zabawie.
Kiedy stałam przy dziale z jogurtami poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyjęłam telefon i odebrałam nieznany mi numer.
-Halo?
-Dzień dobry czy rozmawiam z panną Seleną Gomez?-odezwał się jakiś damski głos w telefonie.
-Tak. A z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Z tej strony Mercedes Flayl, jestem główną redaktorką i fotografką gazety Glamour. 
-Ahh! Dzień dobry pani! 
-Słuchaj, dostałaś pana Scootera wizytówkę prawda?
-Tak.-odparłam.
-Czy mogłabyś dzisiaj przyjechać na ten adres? Zrobiłybyśmy dzisiaj sesję.

(...)

Było super na sesji! Mam taką cichą nadzieję, że zdam egzamin na pozytywną ocenę. ;)




•przeczytałeś/aś to skomentuj•



                                                 




piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 2

Powoli dobiegała godzina imprezy a ja jeszcze nie byłam gotowa. A za pół godziny przychodzi Lily. Przeszukałam całą szafę i nic dalej nie znalazłam.
Siedziałam zmarnowana na podłodze aż usłyszałam dzwonek do drzwi.
Szybko poszłam otworzyć i zza nich wyłoniła się piękna Lily.
-Ale wyglądasz! Wow!-powiedziałam kiedy się okręciła.
-A ty gdzie masz sukienkę?!-zapytała kładąc teatralnie rękę na biodro.
-Nie mam się w co ubrać.-powiedziałam.
-Idziemy.-wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do mojej sypialni. Ja usiadłam na łóżku w samej bieliźnie a Lily zaczęła przegrzebywać moją szafę.-Mam!-krzyknęła wręczając mi wieszaki ubrań.
Ubrałam sukienkę, która była przepiękna! Trochę elegancji trochę sportu razem. Ubrałam szpilki i włosy wyprostowałam i mogłyśmy wychodzić.
Jechałyśmy taksówką, bo jeśli trochę byśmy wypiły to wrócimy autem.
Zapłaciłam kierowcy i weszłyśmy do klubu. Od wejścia czuć było zapach alkoholu i głośnej muzyki.
Poszłyśmy do batu po drinki i usiadłyśmy na jednej z loży.
-Więc co się dzieje?-spytałam.-Cały czas chodzisz smutna.
-Cały czas nie ma Marca. Jest w trasie bo robi sesje. Tęsknie za nim.-powiedziała smutna.
-Nie martw się! Przecież możesz u mnie mieszkać!
-Dziękuję ci, że jesteś-przytuliła mnie mocno.-A u ciebie?-spytała.-Dalej nie znalazłaś sposobu na uzbieranie pieniędzy?
-Niestety nie... . Ale mam nadzieje, że znajdzie się jakiś pomysł.-powiedziałam.
-Ale wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-poklepała mnie po przyjacielsku po ramieniu.


Następnego ranka obudziłam się w moim łóżku nawet nie bolała mnie tak bardzo głowa bo mało wypiłam wczoraj. Musiałam niestety wstawać bo muszę iść na zajęcia. Ubrałam się i poszłam sobie zrobić shake'a bananowego i tabletki na ból głowy.
Kiedy już ból przeszedł wzięłam torebkę i pojechałam na uniwersytet.
-Hej Sel!-powiedziała Lily łapiąc mnie na korytarzu.
-Cześć Lily, jak tam po imprezie?-spytałam.
-Ughh! Tak mnie głowa boli, że wybuchnę!-krzyknęła na co się zaśmiałam.
-Dobra chodź na zajęcia.-każda poszła w swoją stronę. Ja poszłam do sali 3b a Lily do 10h. Teraz mam lekcje z panem Scooter'em.
-Dzień dobry!-krzyknął swoim donośnym głosem.-Dzisiaj dam wam projekty, które każdy z was ma wykonać, albo obleje egzamin z tego przedmiotu. Więc tak, dam każdemu karteczkę z napisem gazety lub sesji. Waszym zadaniem jest zrobienie jak najlepiej sesji. Będę to oceniał więc się przyłóżcie. A teraz lekcja...

(...)

-Dziękuję możecie wyjść.-powiedział profesor Scooter. Spakowałam notatniki i już chciałam wychodzić, lecz mężczyzna mnie zatrzymał.-Selena, możesz pozwolić na chwilkę?-spytał.
-Tak, oczywiście.
-Dałem ci najlepszą gazetę a mianowicie Glamour. Wiem, że masz ambicje i potencjał i jesteś moją ulubioną uczennicą. Nie zwiedź mnie.
-Nie zawiodę pana.-powiedziałam i się z nim pożegnałam. Wyszłam z klasy i poszłam do kawiarni mieszczącej się w uniwersytecie. Tam spotkałam Alice, która ze mną chodzi na zajęcia, więc przysiadłam się do niej.
-Hej Alice!-uśmiechnęłam się.
-Hej Sel. Jak tam? Co myślisz o tym projekcie?
-Spoko jest. Możemy jakoś zobaczyć jak to wszystko działa.-powiedziałam i wzięłam sobie szarlotkę i ciepłą herbatę miętową.
-Ja też! Mam sesję na jakąś okładkę książki czy magazynu. Może to słabo, ale to już coś. A ty? Gdzie masz?-zapytała ciekawa.
-Jakąś gazetę, ale nazwy już nie pamiętam. A właśnie! Chciałabyś wpaść do mnie razem z Lily na babski wieczór?-spytałam.
-Jasne! Czemu nie! O której i gdzie?
-Na Oxford Street 6 apartament 5c. Na 18. Dobra ja idę bo muszę wracać, do zobaczenia.-pomachałam jej i szybko pobiegłam do samochodu i do domu. Napisałam tylko Lily wiadomość o wieczorku.



Przepraszam, że taki krótki, ale obiecuję że następne będą dłuższe.
Uwaga! Rozdziały pojawiać się będą w niedziele i czwartki! 

•przeczytałaś/eś skomentuj•

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 1

-Hej Lily? Co tam?-spytałam przekładając telefon między uchem a ramieniem, w tym samym czasie próbując założyć jeansy.
-Dobrze. Co dzisiaj będziesz robić?-spytała.
-Jadę pomóc Lukowi w sklepie. A ty?
-Nic nie mam ciekawego do roboty. Marc jest dalej w trasie a szkoły nie ma na razie więc nic nie robię.
-Może wyskoczymy dzisiaj na małą imprezę?-spytałam z ulgą kiedy wreszcie zapięłam jedną ręką guzik. Ubrałam na siebie biały sweter i na to szary płaszcz, bo jednak pogoda w Londynie nie jest zbytnio ciepła.
-Możemy. Przyjadę do ciebie o 17 i się przygotujemy. Papa.-rozłączyła się. Telefon schowałam do kieszeni i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Kiedy już byłam najedzona wzięłam kluczyki od swojego samochodu i zamknęłam mieszkanie i pojechałam do sklepu.
Kiedy weszłam przez drzwi wejściowe,  które były zamknięte więc musiałam je otworzyć. Przy kasie stał Luke ze spuszczoną głową.
-Czemu jeszcze zamknięte?-spytałam podchodząc do niego bliżej. Podniósł głowę i wtedy zobaczyłam, że płakał.-Co jest?-wtedy ujrzałam kupę papierów z banku.
-Musimy zamknąć sklep. Nie mamy pieniędzy na jego utrzymanie. Dobrze, że chociaż starcza nam na twoje studia i na nasze mieszkania.-powiedział.
-Nie możesz. Co z mamą? Przecież to to o czym zawsze pragnęła. Chcesz zniszczyć jej marzenia?
-Nie mamy wyboru. Bank dał nam miesiąc na wpłacenie pieniędzy. Inaczej zabiorą nam go.
-Ile trzeba?-spytałam twardo.
-500.-powiedział cicho.
-Tysięcy?!-krzyknęłam zdziwiona.
-Tak...
-A ojciec nie da?-spytałam.
-Myślisz, że ma taką kasę?-spytał z drwiną.
-A nie ma?
-Może i ma. Ale nam nie da. Wyprowadziliśmy się kiedy miałaś 16 lat więc nie da.
-Znajdę sposób na znalezienie pieniędzy.-powiedziałam i wyszłam szybko. Postanowiłam pojechać do Lily.

-Więc potrzebujesz kasy?-spytała na co ja pokiwałam głową.-Mogę ci przecież trochę pożyczyć.
-Nie chcę od nikogo kasy. Chcę sama jakoś pomóc.
-Obyś...-powiedziała cicho.-Ale teraz chodźmy na spacer i na kawę do Starbucksa!-uśmiechnęła się szeroko co odwzajemniłam lekko. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy.
Szłyśmy rozmawiając o naszym życiu i o świecie.
W Starbucksie wzięłam sobie swoją ulubioną kawę bananową Frappe. Na wiosnę akurat pasuje.
-Więc co zamierzasz dalej robić?-spytała kiedy usiadłyśmy na ławce w naszym ulubionym parku.
-Muszę znaleźć sposób aby wziąć te pieniądze. -powiedziałam. Kiedy tak rozmawiałyśmy podeszła do nas jakaś kobieta z aparatem w ręku.
-Dzień dobry. Nazywam się Jessica Marley, myślę,  że nie przeszkadzam, ale chciałabym się ciebie-powiedziała wskazując na mnie-spytać czy mogłabym ci zrobić zdjęcie.-powiedziała a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Emmm a po co?-głupia ja.
-Przepraszam najmocniej! Jestem fotografką w gazecie Vogue. Poszukuję nowej twarzy na sesję do Teen Vouge'a. Zachwyciła mnie twoja uroda. Jesteś taka naturalna i to sprawia, że jesteś piękna. To jak?
-Jasne.-uśmiechnęłam się i wstałam.
-Stań tutaj i rób co chcesz. Zapomnij, że mam aparat, dobrze?-pokiwałam głową. Stanęłam zakładając ręce na piersi i patrząc się przed siebie.
-Super! Dziękuję cie! Będziesz możliwe nową twarzą Vouge'a!-krzyknęła zachwycona.-Tutaj masz moją wizytówkę jakby co.-mrugnęła do mnie okiem i pobiegła w drugą stronę.
-Nie wierzę co właśnie się stało.-powiedziałam do Lily, która cieszyła się.
-Uwierz mi, ja też.-skomentowała.


Hejka kochani! Zaczynam prowadzić drugiego bloga. Pierwszy to be-my-eighteen.blogspot.com
Początek jest nudny, ale rozkręci się akcja ;)

•przeczytałeś/aś to zostaw komentarz•