CZYTASZ= KOMENTUJESZ
W trakcie lotu musiałam napisać Luke'owi, że wreszcie jesteśmy wolni od długów.
'Mam pieniądze na spłatę długów. Prześlę ci na konto sklepu Xx Sel.'
-Cieszę się, że dałaś radę i zdobyłaś te pieniądze.-powiedział uśmiechnięty Harry-Ale powiedz, jak je zdobyłaś?-spytał.
-Poczekaj. Zobaczysz może zaraz.-powiedziałam.
-Przepraszam.-powiedziałam do stewardessy.-Czy mają państwo nowego Teen Vogue'a?-spytałam.
-Oczywiście. Zaraz dam pani.-i odeszłam. Podała mi ją a ja ujrzałam siebie na okładce.
-Dziękuję. Wreszcie pomogę bratu ocalić nasz sklep.
-Wiesz, że mogłem ci pomóc?
-Wiem. Ale nie chciałam nikogo pomocy. Zawsze dam sama sobie radę.-powiedziałam pewna siebie.
-Jesteś chyba wyjątkowa, bo do Teen Vogue'a nie przyjmują byle kogo. I to na okładkę.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na śpiącą Emily i poszłam w jej ślady.
*perspektywa Harry'ego*
Kiedy zasnęła zacząłem czytać artykuł o niej. Ale jedyny przyciągnął moją uwagę.
-Nic. Tak tylko przeglądam.-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.-Zaraz lądujemy. Obudź Emily.
-Polubiła cię.-uśmiechnęła się lekko.
-Cieszę się.-powiedziałem. Wylądowaliśmy, wzięliśmy wszystkie nasze walizki i pojechaliśmy taksówką pod hotel Le Bristol.
*perspektywa Seleny*
-Dzień dobry. Nazwisko Styles. Miałem rezerwację na dwa apartamenty na 5 dni.
-Przykro mi, ale mamy tylko jeden. Bardzo przepraszamy.-powiedziała lekko przestraszona kobieta tym kto przed nią stoi.
-Ale jak to?!-podniósł głos i chyba lekko się zdenerwował. Pogłaskałam go po ramieniu w ceku uspokojenia się, ale to nic nie dało.
-Możemy panu w zamian za to zapewnić całodobową ochronę. Oczywiście oddamy koszt.
-Harry, przecież mi nie przeszkadza jeden apartament.-powiedziałam cicho do niego.
-Ale mi tak!-powiedział.
-Proszę. Więcej się to nie powtórzy.-powiedziała szybko i uciekła. Razem z nim poszliśmy do windy.
-Sel, przepraszam. Nie powinienem tak reagować, ale wiesz że już zarezerwowałem więc niezbyt fajnie jest jak coś się odwoła. Przepraszam.-pocałował moje skronie i potarł moje ramiona.
-No nie powinieneś. Ale wybaczam.-złożyłam w kącikach jego ust mocny pocałunek, który mógłby trwać dłużej gdyby nie Emily mówiąca fuuu i winda.
Harry otworzył kartą drzwi i weszliśmy razem z naszymi walizkami. Było dużo miejsca do spania. Akurat dobrze, że prawie w każdym apartamencie są pokoje dla dzieci.
-Gdzie mogę postawić swoje walizki?-spytałam Hazzę.
-Do sypialni.
-A ty?
-Mogę na kanapie.-wzruszył rękami.
-Nie ugryzę cię. Możesz ze mną.-powiedziałam i pociągnęłam go do pokoju z walizkami. Kiedy już wszystko było w miarę poukładane padłam plackiem na łóżko. Emily siedzi sama w pokoju z iPadem i gra w Angry Birds.
Zamknęłam oczy i usłyszałam zamykanie się drzwi i ten charakterystyczny zapach.
-Jeśli chcesz sama pobyć mogę wyjść.
-Nie! Zostań!-szybko odpowiedziałam robiąc mu miejsce na łóżku. Położył się i oparł głowę na łokciu patrząc na mnie.
-O czym myślisz?-zapytał odgarniając jeden z kosmyków moich włosów.
-Nad życiem Harry. Jak się zmieniło.
-Na lepsze?
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się szeroko.-Poznałam was, nie zamkniemy sklepu.
-Moje również na lepsze. Poznałem ciebie. Kiedy na tamtej imprezie spotkałem ciebie, padał od ciebie taki entuzjazm. Nawet jeśli miałaś jakiś problem, potrafiłaś iść z nim przez całe życie uśmiechając się. Wiedziałaś, że dasz radę.
-Pierw musisz uwierzyć, dopiero potem próbować tego dokonać. Inaczej to nie ma sensu.-powiedziałam mając już lekko przymknięte powieki.
-Wiem, że to nie odpowiedni moment i miejsce do takich rozmów. Ale chcę się zapytać. Nie bierz mnie proszę za takiego, który myśli że każda leci na kasę.
-O co chodzi?-wyprostowałam się.
-Czy, czy ty lubisz mnie dlatego, że jestem TYM Harrym Stylesem, czy, że jestem tym Harrym z imprezy, którego nawet nie znałaś?-spytał wolno jakby się bał, że wybuchnę.
-Nie jestem materialistką. Nienawidzę kiedy ktoś cieszy się jak ma kupę forsy. Czasami jest ona potrzeba. Sama tak niedawno powiedziałam, ale była mi potrzebna. Pieniądze to stan. Raz są, a raz nie. Jeśli myślisz, że lecę na twoją kasę to się mylisz. Nie chcę od nikogo pieniędzy kiedy ktoś mi zaoferuje pomoc. Sama chcę na to zapracować, bo tak zostałam nauczona. Nie jestem taka. Jeśli będziesz się dalej dręczył z tym, po prostu pomyśl zanim zaczniesz osądzać.-mrugnęłam do niego sarkastycznie okiem i szybko wyszłam. Byłam na skraju płaczu. Dlaczego? Dlaczego on? Myślałam, że na taką nie wyglądam.
Stanęłam przy oknie oglądając w całej okazałości Paryż nocą. Słyszałam jak wychodzi z pokoju podchodząc do mnie.
-Jeśli masz zamiar mnie przepraszać to odpuść. Wiesz co mnie ciekawi, jaki dałam ci powód do takiego myślenia?-spytałam odwracając się do niego wreszcie. Jego oczy były lekko spuchnięte od płaczu i włosy potargane.
-Selena, nie rozumiesz. Myślisz, że fajnie jest mieć u kogoś u boku kto cię lubi za One Direction lub za pieniądze, które mam w portfelu? Myślałem, że jesteś tą, która nie jest taka. I wreszcie moja podświadomość mnie nie zawiodła.
-Skoro wiedziałeś to więc po co chciałeś to potwierdzić?
-Żeby zobaczyć trzeba uwierzyć, żeby uwierzyć trzeba zobaczyć.-powiedział stojąc blisko mnie.
-Myślisz, że po co zapraszałam cię do domu rodzinnego? Jesteś pierwszym, który tam był. Jesteś pierwszym, który dowiedział się prawdy o mojej rodzinie. Jesteś pierwszy, który dowiedział się o moich problemach. Wszędzie jesteś pierwszy, ale czy zawsze wygrywa pierwszy?-spytałam go.
-Sel, wybacz mi. Przepraszam.-uklęknął i przytulił się do moich nóg.
-Harry, przestań. To nie ma sensu. Po co się tak starasz skoro masz kogoś na oku?-powiedziała i poszłam do Emily pobawić się z nią. Na noc przebrana w piżamę wzięłam koc i poduszkę i położyłam się w salonie na miękkiej kanapie.
Następnego dnia obudziłam się dziwnie wyspana. Złożyłam przykrycia i poszłam się przebrać. Dobrze, że on jeszcze spał. Po cichu wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Na mój pech musiał się obudzić i właśnie ubierał koszulę.
-Przepraszam.-wybąkałam pod nosem i zamierzałam już opuścić pokój kiedy dziwnym trafem drzwi były zamknięte.-Możesz otworzyć drzwi?-poprosiłam obdarowując go spojrzeniem. Oczywiście mój wzrok skierował się na jego nagą klatę i źle domknięte guziki.
-Wybacz mi a otworzę.-tak postawił sprawę.
-Harry! Nie bądź dzieckiem! Osądzałeś mnie o nic! Teraz domagasz się wybaczenia?
-Selena, nie wiesz jak to jest spotkać dziewczynę, która jest normalna na swój sposób. Bałem się.
-Czego? Czego się bałeś?
-Bałem się, że mnie opuścisz. Nie dałbym rady gdybym pozwolił ci odejść. Sel, ja cię kocham.-powiedział cicho. Momentalnie się odwróciłam.
-Harry ja ciebie też. Kocham cię tak mocno.-powiedziałam i rzuciłam się na niego z pocałunkami.
-Nie kocham innej dziewczyny niż ciebie.-powiedział kiedy się oderwaliśmy.
-A ja innego chłopaka. Ale ubierz się proszę.-poprosiłam.
-Dobrze. Masz.-podał mi klucz. Wyszłam do pokoju Emily, ale ona siedziała w salonie i oglądała telewizję.
-Idziemy dziś pod wieżę Eiffel?-spytałam siadając obok niej.
-Taaak! A Harty też idzie?-spytała.
-Tak idę. Chodźcie idziemy na jakieś śniadanie na mieście a potem pozwiedzamy.-powiedział i wyszliśmy z hotelu. Kocham go tak bardzo.
•jeśli przeczytałeś / aś to skomentuj •
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz